niedziela, 9 października 2016

Rozdzał 22


 Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. 
 Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, 
ni­komu służyć, ni­komu po­magać. 
Ta­ka sa­mot­ność jest straszna
bo człowiek uciekając od miłości,
 ucieka od sa­mego życia.
 Za­myka się w sobie.
 Jan Twardowski






- Rose?
Podniosłam głowę widząc rękę Marry na moim ramieniu przykrytym kocem. Rozglądam się dookoła widząc na stole zamkniętego laptopa i Belle,która śpi w moich nogach.
- Marry,hej.- szepnęłam.
- Przepraszam,że cię obudziłam,ale telefon twój dzwonił cały czas.
Usiadłam na sofie jak i po woli wyszłam z pod koca,aby Siostra się nie obudziła.
- Jejku,ale masz już duży brzuch. Mogę dotknąć? - spytała Marry kiedy odwróciłam się w jej stronę.
- Możesz,ale daj mi pięć minut. Muszę znaleźć telefon.
- W kuchni na stole.
- O dzięki.- dodałam i wyszłam z salonu przechodząc do kuchni. Ojciec jadł obiad przeglądając gazetkę. Kiedy weszłam do wnętrza zauważył mnie podnosząc wzrok z nad gazety.
- Leży gdzieś tutaj mój telefon?
- Yhmm. Jasne, cały czas wibruje.
Spojrzałam na Niego naciskając na guzik "domek" a na ekranie wyskoczyło osiem nie odebranych połączeń oraz trzy wiadomości. Szybko odblokowałam ekran. Dwa połączenia od Ally, reszta od Mike. Moje serce z nerwów przyśpieszyło,gdy nagle zauważam po raz kolejny połączenie od Niego.




Mike





Stoję przy oknie wpatrując się w śnieg,który prószy na dworze. Dzwoniąc po raz kolejny myślę,dlaczego tak właściwie nie odbiera ode mnie tego pieprzonego telefonu. Zdenerwowany słyszę trzeci sygnał i rzucam telefonem na kanapę,na której siedzi Max.
- Jesteś pewien,że ją widziałeś? Jakoś nie chce mi się wierzyć.
- Stary no mówię ci! Widziałem,że jakąś laskę popchnął dzieciak i się wywaliła to się zatrzymałem i kiedy ją podniosłem zauważyłem,że jest to Rose i z brzuchem.
-  Gadałeś z nią?
- Odwiozłem ją do domu.
- Na długo zostaje?
- Mówiła,że tak. Ma tutaj niby mieszkać.
- Ciekawie czemu?- usiadłem na rogu łóżka.
- Przecież wiesz..Jej..
- A faktycznie. W sumie nie dziwię się. Sama by tam została.
- No tak.
- Nie wierzę jej,że powiedziała ci,że to ja nie jestem Ojcem.
- A to Ty jesteś?
- Raz się przespaliśmy,ale gumka była więc wątpię. Szkoda,że mi tego wcześniej nie powiedziała.
- Może sama nie wiedziała.
- Dobra zadzwonię jeszcze raz. - wstałem zabierając iPhone i wybierając numer Rose.
Jedno połączenie, drugie... Znowu czuję się,że jestem na linii przegranej,gdy nagle słyszę jej głos, miły,spokojny głos Rose.
- Halo?
- Cześć Rose, możemy się spotkać?
- Mike nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Wiem Rose,że jesteś w ciąży, chce tylko rozmowy.
- Mike nie dzisiaj.
- Ale Rose to tylko rozmowa, nie możemy się spotkać?
- Przyprowadziłam się tutaj,będziemy mieć jeszcze dużo czasu,aby pogadać.- dodała i się rozłączyła.
Spojrzałem na tapetę w telefonie,która wyskoczyła po zakończonej rozmowie.
- I co?
- Nie chce gadać.- spojrzałem na Max'a,kiedy odwróciłem się.- Nie wiem co o tym sądzisz,ale jadę do Niej. Powiedziałem idąc na korytarz w stronę szafy,gdzie wisiała zimowa kurtka.
- Mike,czekaj!- słyszę za sobą kumpla.
- Co?
- Nie jedź.
- Co?!
- Daj jej czas. Nie jest chętna do rozmów, ze mną też zbytnio nie chciała. Sama może do Ciebie zadzwoni i się umówicie na rozmowę.
- A co ona to jakaś poradnia,żeby się umawiać!? Chodziła ze mną,była moją dziewczyną! Mam prawo z nią porozmawiać!
- Mike ty chyba jesteś śmieszny,że serio nazywasz to porządnym związkiem. Związek trwał trzy tygodnie, proszę cię.
- Czy Ty teraz jej bronisz? Kurde przyjaźnisz się ze mną czy z nią!? Nie mogę już z nią porozmawiać!? Przecież rozstaliśmy się na korzyść obu storn. Okej, dalej ją kocham! Chcę się z nią spotkać rozumiesz?!
- Mike tylko problem w tym jest,że to nie jest ta sama Rose.
- Co masz na myśli?
- Za kilka miesięcy będzie Mamą, nie imprezuje, widać,że jest jej ciężko po utracie Mamy i teraz znowu chcesz wejść w jej życie i tak wszystko zepsuć?
- A powiedz mi co ja jej zepsułem! - wkurzyłem się kładąc rękę na Max'a klatce.- No mów!
Spojrzał na mnie, Max dzisiaj się dziwnie zachowuje, zobaczył ciężarną Rose i to nie ta sama osoba.
- A może w Niej się zakochałeś co!? - dodałem nie zmieniając pozycji.
Spojrzał prosto w moje oczy i nie wiedział kompletnie co powiedzieć.
- Odpowiedz!
- Nie chce mi się z Tobą gadać, zadzwoń jak się już uspokoisz.
Odsunął moją rękę biorąc z wieszaka kurtkę i po prostu wyszedł. Spojrzałem na drzwi z ciemnego drewna,którymi przed chwilą wyszedł Max. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale tak bardzo chcę się z Nią spotkać. Znowu zobaczyć.





 Rose



Szłam po schodach na górę. Bella zawiązała moje oczy chustką a Tata prowadził za rękę. Ciągle po głowie chodziła mi rozmowa z Mikiem. A może bardziej ta kilkuminutowa kłótnia. Ojciec bardzo chce pokazać mi pokój,który przygotował dla mnie. Nie wiem co tam taki wielkiego zrobił,że nikt nie mógł do niego wchodzić. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami.
- To co wchodzimy?- słyszę głos Ojca i tylko kiwam głową.
Dziewczyna ściąga mi opaskę a Tata daje klucz.Biorę głęboki wdech i przekręcam zamek. Naciskam klamkę i otwieram na oścież drzwi. Moim oczom ukazał się jasny pokój w kolorze kremowym. Biała wysoka komoda a na środku wielkie białe łóżko połączone z łóżeczkiem dla dziecka. Nad łóżkiem kilka półek zapełnionych różnymi zdjęciami, od razu widzę zdjęcie z Tatą, Bell oraz Mamą. Zauważam wielką skrzynie zaraz przy wejściu,w której jest parę rzeczy dla dziecka. W kącie stoi wielki fotel z wysokim oparciem w kolorze ciemnej czekolady. Na podłodze rozłożony jest dywan w kolorze ścian.
- I jak?
Odwracam się w stronę Taty,który czeka,aż coś powiem i Belli,która ma rękę na twarzy wyrażając jedyne słowo "wow".
- Jest piękny, Jesteś kochany!- podchodzę do Ojca przytulając go i za nim zauważam Marry,która się lekko uśmiecha.
- Dziękuje.- szepczę czując jak łza spływa po policzku wtulając się w Marry.
- Mam nadzieje,że się podoba.
- Jest super. Naprawdę dziękuje wam, tyle dla mnie zrobiliście.
- Jesteśmy w końcu rodziną.- dodała Bella.
- Paul pójdź po torby Rose,a zaraz was zawołam na kolację.
Marry z Ojcem udali się w kierunku schodów a Bell weszła do pokoju zamykając drzwi.
- Co ci powiedział?
- Chce się koniecznie dzisiaj spotkać.
- Nie rób tego.- spojrzałam na Nią ze zdziwieniem,że go nie broni.
- Wiem, powiedziałam mu to.
- Jesteś w ciąży nie możesz się denerwować.
- Szłam na spacer i spotkałam Max'a.
- Serio?
- Jakiś dzieciak wpadł na mnie i upadłam na chodnik.
-Ale nic ci nie jest?
- Nie..Na początku mnie nie poznał,ale później skapnął się kim jestem i,że jestem w ciąży. A najgorsze jest to,że..
- Że co?
- Skłamałam,że Mike nie jest Ojcem.- spojrzałam na Tatę,który wszedł właśnie do pokoju z walizką.
Nic nie powiedział tylko postawił torby a laptopa położył na łóżko i wyszedł. Wiem to ja i Bell,że na bank to usłyszał. Usiadłam na łóżko widząc jak zamyka drzwi.
- Co ja mam teraz zrobić?! Bella powiedz..
- Zostań przy tym.
- Chyba żartujesz? Nie mogę go jeszcze okłamywać przez pół roku?
- Ale tak będzie lepiej.
- Chcesz od nowa w to wchodzić? Kochasz go w ogóle?
- Głupie pytanie zadajesz..Dalej coś czuję..
- Serio?
- A co On mnie nie?
- Ciebie? On tylko o Tobie mówił jak wyjechałaś! Ale nie wiem czy to dobry pomysł wracać do tego związku, w sumie.. Ojciec dziecka..Nie wiem to jest takie skomplikowane.- dodała wzdychając.
- Może faktycznie zostać przy tym,że to ktoś inny jest Ojcem?
- Mówię ci chociaż na razie. Tylko nie wygadaj się Max'owi.
- Wiem,wiem.. Spokojnie.
- Cieszę się,że przyjechałaś.- powiedziała siedząc przed mną i dotykając delikatnie mojej piłki.
- Uważaj, bo zaraz kopnie. - uśmiechnęłam się.




Nowy Pokój Rose



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Mam nadzieje,że się podoba.Co jakiś czas będzie dodawana Perspektywa Mike! 
Myślę jeszcze o P.Belli i Max'a,ale jestem bardziej na nie niż na tak :)

Rozdział następny będzie tylko w piątek z powodu mojego wyjazdu sobota- niedziela.

CZYTAMY! MIŁEJ NIEDZIELI ! :) 



NEXT --- > 14 PAŹDZIERNIKA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz