wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział Pierwszy.

Było dosyć późno, dawno minęła północ a my dalej siedzimy w loży. Kątem oka widzę jak Bella siedzi kompletnie pijana na kolanach obcego faceta. Biorę ostatni łyk czerwonego drinka i podchodzę do Siostry.
- Bella!-krzyczę z powodu dudniącej muzyki.- Bella!- szturcham ją na co reaguje.
- Co!?
- Idziemy do domu.
- Ja nigdzie nie idę! Idź sama!
- Co?!
- Idź sama, nie słyszysz!?- zaczęła się śmiać.
Odwróciłam się i zrobiłam tak jak chciała. Marry mnie zabije za to,że jej nie wyciągnęłam z tego cholernego klubu. Ale w końcu jest pełnoletnia i nie mogę jej niczego zabraniać mimo,że jestem o rok od Niej starsza. Zaczęłam przeciskać się przez tłumy spoconych,pijanych ludzi. Kiedy jestem już o krok od wyjścia odwracam wzrok ku loży,gdzie świetnie się bawi Blondynka. Nie posłuchała mnie, no cóż. Odwracam się i wychodzę na zewnątrz. Od razu stykam się z chłodniejszym powietrzem. Mijam długą kolejkę ludzi i nagle zauważam naszych towarzyszów. Dumni z uśmiechem na twarzy idą w moim kierunku.

- Hej Rose,gdzie Bell?
- Bawi się z jakimś typkiem. Nie chciała iść.
- Zaś jest pijana. Ugh.. Idę tam.- rzekł Mike mijając nas.
- Odprowadzić cię? - pyta.
- Um. Ta jasne. - posyłam szczery uśmiech idąc w kierunku domu.



~*~




- To tak właściwie co planujesz po wakacjach? Studia?
- Tak,medycyna.
- Uu widzę,że będzie przyszły lekarz?
- Mam taką nadzieje.- spojrzałam na chłopaka.
- A ty? Czym się zajmujesz?
- Tak właściwie to głównie sport, szybie samochody. Nic więcej..
Kiwam głową ze zrozumieniem.
- To tutaj.- westchnęłam pokazując na dom.- Może cię odprowadzić?
- Chyba dosłownie na drugą stronę.- odpowiedział.
- Serio? Mam takiego przystojnego sąsiada?
- Do jutra Rose.- uśmiechając się ucałował mój policzek odchodząc na drugą stronę.
Jeszcze przez chwilę stałam osłupiała patrząc się w Jego kierunku a następnie po kamiennej dróżce dotarłam do domu. Wchodząc zapaliłam światło i ściągnęłam buty. Wspinam się na górę wchodząc do swojego pokoju. Od razu rzucam się na łóżko i zasypiam..



Rano



Obudziło mnie mocne słoneczne światło,które przebijało, przez turkusowe zasłony. Kątem oka zauważam telefon,który od wczoraj leżał na parapecie. Chwytam go sprawdzając czy ktoś czasem się do mnie nie dobijał. Niestety nic. Spoglądam jeszcze na zegar,który pokazuje 8:35. Następnie podchodzę do szafy z której wyciągam czerwony top oraz czarne dopasowane spodenki. Chwytam telefon i słuchawki. Czas pobiegać. Ubrana w strój oraz buty do biegania schodzę na dół,gdzie słyszę kłótnie małżeństwa.
- Wróciła kompletnie pijana!
- Kochanie uspokój się.
- Nie wiem jak mam przemówić do tej dziewczyny! Przecież alkohol,imprezy to nie całe życie!
- Dzień Dobry!
- Cześć Kochanie..- dodaje Marry.
- Nie chcę się wtrącać,ale wczoraj wróciłam sama.
- Co!?- wstał Ojciec od stołu.
- Prosiłam Bell,aby wróciła ze mną,ale nie posłuchała.
- No i teraz masz! Leży całkiem pijana w swoim pokoju!-minęła mnie kobieta.
Dom Max'a
- Idziesz biegać?- na co kiwnęłam Ojcu wychodząc z kuchni jak i z domu. Moje oczy spoglądają na wielki luksusowy dom a bardziej na podjazd,gdzie stoi czarny Mustang,którego myje Max ubrany w same szorty ukazując całą umięśnioną klatkę. Mój wzrok od razu wędruje na Jego boskie ciało. Kiedy zaczynam wybiegać z posesji spogląda na mnie z lekkim uśmiechem,na co mu odmachuję. Biegnę prosto przed siebie słysząc głos "Pink",który dochodzi ze słuchawek. Mijam jedną z najbogatszych dzielnic w okolicy a następnie wbiegam do parku. Robię spore kółko zakręcając przy fontannie i wracam tą samą drogą. Kiedy jestem ponownie w rejonach domu widzę ten sam pojazd,który stał na posesji Max'a. Nagle przy mnie się zatrzymuje.
- Cześć Rose!- opieram się o otwarte okno wyciągając słuchawki jednocześnie widząc Mike oraz Max'a,który siedział za kierownicą.
- Cześć!
- Tak od rana biegasz?- Pyta Mike.
- Pomaga walczyć z kacem.- zaczęłam się śmiać.

- Bella dotarła?
- Szczerze? Nie widziałam się z nią,ale u Rodziców ma nieźle przegrzebane.
- Musiałem ją nieść, była tak pijana..- westchnął Mike zakładając czarne okulary przeciwsłoneczne.
- A słuchaj.. Nasz kumpel organizuje dziś imprezę. Powiedz Belli,że robi to Eddy. Ona będzie wiedzieć o co chodzi. Widzimy się o 18. A i nie zapomnijcie bikini założyć.- puścił mi oczko.
- Jak nie zapomnę.- uśmiechnęłam się.
- To do osiemnastej. - dodał Max i odjechali.
Ja natomiast dobiegłam ostatni kawałek i weszłam do domu słysząc kolejną kłótnie i trzask drzwi.
- Wybrałaś zły moment.- dodał Ojciec wspinając się po schodach.- Bella! Otwórz te cholerne drzwi!
Minęłam Ojca wchodząc do łazienki i biorąc prysznic. Kiedy wyszłam odświeżona zabrałam dżinsowe szorty oraz Top z rysunkami Myszki Mickey oraz bikini,które założyłam w pierwszej kolejności. Dodałam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z pokoju widząc jak Tata daje sobie spokój i schodzi na dół.
- Pamiętaj nigdzie dziś nie wychodzisz! Rose to Ciebie oczywiście nie dotyczy. - skierował na mnie palcem.
- Pogadam z nią..- odpowiedziałam pukając do pokoju Siostry.
- Bella to Ja.. Rose.- dobijam się.
- Otwórz błagam cię.- dodaję słysząc jak przekręca zamek widząc zapłakaną nastolatkę.
- Hej..- wtulam się w jej drobne ciało i zamykam za sobą drzwi.
- Mogłam cię wczoraj posłuchać.
- Coś się stało?
- Nie.. Wszystko okej.. Mike mnie odprowadził,ale mogłabym dziś wyjść.
- Właśnie.. Max mówił mi,że dziś na osiemnastą jest impreza u Eddy'ego.
- Żartujesz?- zaczęła skakać z podniecenia.
- To jest największe i najbogatsze ciacho w mieście!
- Bella,ale nie pójdziesz tam. Ja też.
- Przestań.. Przeproszę ich i pozwolą mi pójść. W końcu jestem dorosła.
- Mamy założyć bikini.- posłałam jej uśmiech.
- Dobra słuchaj wybierz mi coś do ubrania a Ja idę pogadać z Rodzicami.- wybiegła z pokoju zostawiając mnie na łóżku siedząc przed szafą. Westchnęłam otwierając szafę. Wielka górka ubrań wyleciała na ziemię, a Ja od razu znalazłam granatowy dwuczęściowy strój oraz luźną czarną sukienkę z białymi napisami. Rzuciłam to wszystko na łóżko i oparłam się o framugę drzwi podsłuchując rozmowy. Ciekawe czy się jej uda?
- W żadnym wypadku!- krzyknęła Marry.
- Mamo! Ale to u Eddy'ego!
- No i co z tego!
- A jak spytam się Taty to mi pozwolisz?
- Jak Tata się zgodzi to okej,ale nie jest Tobą zbyt zachwycony.
- Okej.-wybiegła przez frontowe drzwi do Ojca,który kosił trawę przed domem. Podchodzę do okna obserwując ich rozmowę. Z mojej perspektywy wygląda źle. Ojciec kiwa głową,a dziewczyna go błaga. Nagle kręci głową i coś mówi na co Bella go przytula i wbiega do środka. No nie możliwe! Udało się? Odwracam głowę widząc radosną,uśmiechniętą Siostrę.
- No Siostra! Szykuj się!
- Już jestem gotowa!- uśmiechnęłam się.
- Masz niezły gust.- spojrzała na ubrania,które leżały na łóżku.
- Jak ci się to udało?
- No poprosiłam go, zrobiłam oczy jak kot ze Shreka i jakoś poszło.. Ale jest małe problem.
- Jak to?- wiedziałam,że to było zbyt proste.
- Jedziemy autem i jedna z nas nie pije. I to dziś wypadło na mnie.- spojrzałam na nią i chciałam wybuchnąć śmiechem. Ma nauczkę! Trzeba było nie pić wczoraj tyle!
- Następnym razem to Ja będę kierowcą.- pocałowałam jej policzek i wyszłam z pokoju!
- Spadaj wariatko!- rzuciła we mnie poduszką a ja ze śmiechem weszłam do swojej sypialni...






------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak się podoba?

Kolejny rozdział pojawi się w połowie stycznia,albo i szybciej :)

Do zobaczenia :)

piątek, 9 października 2015

Prologue

Wysiadłam z samochodu widząc dom Ojca,Mary i Mojej Belli. Był bardzo duży w jasnych kolorach. Głównie dominował beż i biel. Do budynku była zrobiona z ciemnego kamienia ścieżka a wokół domu znajdował się trawnik. Zabrałam od Taty walizkę widząc przy drzwiach drobną blondynkę.
- Rose!- krzyknęła. 
- Bell!- podeszłam wtulając się w jej ciało.- Jak cię dawno nie widziałam.
- Ostatni raz byłam tu dobre osiem lat temu. 
- Cześć Rose.- odwróciłam głowę widząc wysoką również blondynkę z fartuchem ubrudzonym od mąki.- Cieszę się,że przyjechałaś.- Cześć Mary. - szarpnęła mnie za rękę Bell.- Chodź pokaże ci twój pokój.Mieszkanie zbytnio się nie pozmieniało. Może przemalowali jedynie. Wszystko było nowoczesne,eleganckie i oczywiście bardzo drogie jak na prawników. Weszłyśmy na samą górę widząc sześć białych drzwi. Cały czas idąc za dziewczyną weszłam w końcu do błękitnego pokoju z białą dużą przesuwną szafą oraz wielkim w tym samym kolorze łóżkiem. 
- Kazałam Ojcu,aby przemalował ci na Niebieski,bo tamtą czerwienią można było żygać.
- Kochana..- usiadłam obok Niej. 
- Urosłaś,wypiękniałaś.
- Widziałyśmy się dawno.. Każda się pozmieniała.- posłała ciepły uśmiech.
- A zapomniałabym dzisiaj idziemy na imprezę do klubu.
- Co? Ja myślałam o rodzinnym wieczorze. 
- Żartujesz chyba?
- Nie no co ty. - Rose masz swoją walizkę.- ujrzałam mężczyznę,który przyniósł mój bagaż.- Dzięki Tato. 
- To ja się może wypakuję co? 
- Pomóc ci? 
- Nie musisz. 
- Okej.. To pójdę Mamie pomóc z tym obiadem. - dodała i wyszła z pokoju. 
Rzuciłam się na łóżko patrząc w sufit. Cieszę się,że tu przyleciałam. Całe dwa miesiące z Siostrą,Tatą i Mary. Żałuje,że tu wcześniej nie przyjechałam. Te osiem lat to zbyt długi czas,ale to wszystko przez Mamę. To ona jest zazdrosna o Tatę i jego aktualną nową żonę. Dalej nie może mu wybaczyć zdrady oraz ,że nas opuścił jak miałam pięć lat. Za to Ja uwielbiam ich. Tata jak to tata, Mary wspaniała kobieta i jednocześnie najlepszy kucharz w Stanach Zjednoczonych a Bella? Żałuje czasem,że mamy tylko wspólnego Ojca. Bardzo się z nią zaprzyjaźniłam. Mimo,że dzieli nas taka długa odległość zawsze jakoś umiemy się zdzwonić. Kiedyś myślałam o tym,aby się wyprowadzić z Europy,ale jednak Południowa Hiszpania to jest mój jedyny dom na Ziemi. Znajomi, Mama, Kultura. Nie mogłam bym tego tak po prostu zostawić. Wstałam z miękkiego łóżka siadając przy szafie,którą wcześniej otworzyłam. Po kolei układałam na pułkach i wieszakach ubrania zostawiając czerwony top oraz czarną skórzaną spódniczkę ze szpilkami. 


- Obiad był przepyszny.- powiedziałam pomagając Mary sprzątać naczynia.
- Cieszę się,że ci smakowało. Gdzie dziś wychodzicie? 
- Tak naprawdę to nie wiem tylko Bell coś wspomniała o klubie.- kiwnęła głową.- Pamiętaj pilnuj jej jest młodsza wiesz jak to jest w tych dzisiejszych klubach.
- Mary! Nie przesadzaj Ona jest tylko o rok ode mnie młodsza. 
- Kochanie,ale jednak zawsze ty byłaś ta grzeczniejsza, bardziej odpowiedzialniejsza. Powiedz,że nie..
- No może tak. Ale też za grzeczną mnie nie uważają.- posłałam jej uśmiech.- Lecę się ubierać. - rzekłam i wyszłam z kuchni. Będąc na holu weszłam na schody,które były wykonane z ciemnego drewna. Kiedy weszłam już na górę minęłam dwa pokoje wchodząc do swojego i zakładając ubrania. 
- Jesteś gotowa?- wbiegła do pokoju Blondynka ubrana w krótkie dżinsowe szorty z białym Topem.
- Jeszcze tylko makijaż. Pięć minut. 
Odpowiedziałam stojąc ubrana przed lustrem robiąc cienkie kreski na oczach.
- Wspominałam ci,że idziemy z moim kumplami?
- Hmm.. No nie. - spojrzałam na dziewczynę.
- To są największe ciacha w mieście! 
- A od kiedy największe ciacha w mieście się kręcą wokół Ciebie?
- Przyjaźnimy się od liceum. To znaczy z Max'em a Mike jest jego przyjacielem.
- Aha..Dobra możemy iść.- schodząc po schodach usłyszałyśmy dźwięk dzwonka. 
Otworzyłam drzwi widząc dwóch wysokich napakowanych brunetów w obcisłych T-shirt'ach,dzięki którymi było widać ich kaloryfery. 
- Max pomyliłeś drzwi?
- Bella nie wspomniałaś,że po nas przyjdą!- krzyknęłam do Siostry,która zakładała buty na drugim końcu holu.
- Koleżanka Belli?
- Nie Siostra.-uśmiechnęłam się.- Rose.- podałam dłoń jednemu z nich. - Max, a to Mike.
- Chłopaki!- rzuciła się na bodajże Max'a. - To jest moja przyrodnia Siostra Rose przyleciała z Barcelony. 
- Poznaliśmy już ją. - rzekł Mike.
- To co idziemy!- ruszyła przodem a za nią reszta, czyli Chłopaki i Ja.




Miasto nocą - Seattle(St.Zjednoczone)



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam :)

Nowy Blog, nowa przygoda, nowa historia. Wymyślona i mam nadzieje,że ciekawy będzie blog :)

Czytamy,komentujemy :)