wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział Dziesiąty.

Obudziłam się widząc okno za którym już świeciło słońce. Podniosłam lekko głowę widząc rękę Mike,która obejmuje moje ciało. Westchnęłam myśląc,że nie mogę się kompletnie ruszyć. Lewą ręką sięgnęłam telefon,który leżał na stoliku nocnym. Na wyświetlaczu wyskoczyła godzina 5.49. Zdziwiłam się. Odwróciłam się w kierunku klatki piersiowej chłopaka jeżdżąc paznokciami po Jego części brzusznej. Kiedy "smyrałam" go przypomniałam sobie co my tak właściwe wczoraj zrobiliśmy. W jednej chwili przypomniała mi się cała noc. Na mojej twarzy ukazał się uśmiech.
- Hej- podniosłam głowę widząc zaspanego Mike.
- Cześć.- musnęłam Jego usta. - Umm Mike jak wczoraj to znaczy w nocy..
- Uprawialiśmy sex tak?
- No tak.. Czy Ty miałeś prezerwatywę?
- No oczywiście nie byłbym taki głupi.- złożył pocałunek na moim czole,a Ja poczułam ulgę. Ale chwila..
- To gdzie ona jest?
- Boże Rose wyrzuciłem ją.
Okej,okej.. Nie wnikam już,zaraz wybuchnie kolejna kłótnia.
- Coś jeszcze?
- Nie.- prychnęłam.
- Jesteś głodna?- kiwnęłam przecząco głową.
Moje myśli ciągle krążyły w kółko na temat tej cholernej prezerwatywy. Już kompletnie nie wiem czy mówi prawdę,czy po prostu zapomniał i nie chce mi tego powiedzieć. Nie umiałam na niczym się skupić. Mike od paru minut ciągle coś mówi,a Ja tylko kiwam głową. Dopóki nie zaczął mnie wołać..
- Halo Rose? Rose?
- Tak,tak.. Zamyślałam się.
- Więc?
- Powtórzysz nie słuchałam.
- A jednak.- zaczął się śmiać.- Pytałem się czy pojedziesz ze mną na imprezę dziś na plażę.
- Tak.- uśmiechnęłam się. - Chyba jednak jestem głodna. - rzekłam siadając.
- To chodź.- chwycił mnie za rękę pomagając schodzić z łóżka a następnie wyszliśmy z sypialni idąc do kuchni. Usadził mnie na wysepce,która znajdowała się na samym środku pomieszczenia. Brunet wyciągnął z lodówki sok pomarańczowy oraz sałatę i pomidora.
- Może ci pomogę?- spojrzałam na deskę,na której kroił warzywa.
- Nie.- uśmiechnął się.




Przez resztę dnia siedziałam u Niego oglądając dwie komedie a następnie zawiózł mnie do domu Taty,gdzie się przebrałam. Założyłam dżinsowe szorty oraz czarny elegancki top oraz wysokie sandały na szerokim obcasie. Włosy rozpuściłam i dodałam kreskę zrobioną eyelrnerem oraz wiśniową pomadkę. Jestem gotowa. Zeszłam ostrożnie po schodach widząc Max'a oraz Bellę ,którzy się całowali. Chciałam jak najbardziej uciec od tego widoku mimo,że stali prawie przed mną. Niestety musiałam im to przerwać.
- Yyy. Jedziemy?
Spojrzał na mnie Chłopak zmierzając mnie od góry do dołu lekko uśmiechając się.
- Oczywiście.- dodała Bella ubrana w czarną sukienkę ze złotą nitką.
Wychodząc jako ostatnia z domu i jednocześnie wchodząc jako ostatnia do samochodu zapadła cisza. Nie wiem dlaczego Mike nie poczekał na mnie. Skoro niecałe trzydzieści minut temu mnie przywiózł. Muszę jechać z Bellą,która uwiodła Max'a. Nie chce tu nikogo obrażać,ale On chyba jeszcze nie wie,że popełnia wielki,ale TO WIELKI błąd.
- Rose bilet przyszedł rano.
- To dobrze.
- Boże to już za dziewięć dni. Jakie to straszne..
- Ohh. Bell wiem,że chcesz się mnie pozbyć.
- To kiedy znowu przyjedziesz.- spojrzałam na lusterko,gdzie odbijał się wzrok Max'a.
- Nie wiem..
- Może na Święta?
- Max to za pół roku. Mamy tak długo czekać?- dodała Bella.
- Zobaczymy..- próbowałam zakończyć tą rozmowę. Coraz bardziej mnie chcą chyba dołować. Mniej dni, czas leci... Kumpel zatrzymał samochód na parkingu. Kiedy wysiedliśmy z auta,usłyszałam głośną muzykę,która dochodziła od strony morskich fal. Znowu byłam na tyle. Czułam się trochę obca. Gdzie do cholery jest Mike. Buzowałam od środka. Z dnia na dzień oni są razem. Nie jestem zazdrosna,ale uważam,że Ona na Niego nie zasługuje. Weszliśmy na drewniany podest,który rozciągał się przez spory kawałek plaży. Na jednym końcu była scena, na której grał już jakiś didżej. Było już naprawdę dużo ludzi,a Ja dalej go szukam. To zaczynało mnie trochę irytować. Tym bardziej,że to Mike mnie zaprosił i to On powinien czekać.
- Pięknie wyglądasz.- ktoś szepcze mi do ucha łapiąc za biodra. Momentalnie odwracam się widząc mojego przystojniaka.
- No nareszcie!
- Korki były.- zaczął się śmiać.- Cześć Bell, Siema Stary.
- Skoro znalazłaś już Mike to my idziemy na parkiet.
Spojrzałam trochę krzywo na nich. A idźcie w cholerę! Nie obchodzisz mnie! Za dziewięć dni wyjeżdżam! Po co spędzić czas ze mną! Po co!- patrzałam na nią i biłam się ze swoimi myślami.
- Okej..- podsumowałam wszystko i raptownie odwrócili się i poszli.
- Potrzebuje drinka i to mocnego.- Chwycił moją dłoń Chłopak zaprowadzając do jednego z kilkunastu barów.
Zajęłam miejsce przy jednym ze stolików dwu-osobowych, a tymczasem Mike zamawiał alkohol dla nas. Nie mogłam się pogodzić,że Bella chodzi z Max'em. No nie potrafiłam.
- Proszę cię bardzo.- spojrzałam na szklankę wypełnioną niebieskim trunkiem.
- Kamikaze?
- Yhmm.- dodał biorąc łyka ze słomki.
- Wiedziałeś,że są razem?
- Wczoraj się dowiedziałem.
- I mi nic nie powiedziałeś?
- Rose skąd mogłem wiedzieć?
- A Bell wie,że uprawiali...- położyłam rękę na jego ustach.
- Cicho,ludzie tu są zboczeńcu.
- No właśnie.- dodał.- Chwila..Ty jesteś zazdrosna?
- Nie jestem Mike. Błagam..- podeszłam do Niego siadając na Jego kolanach.- Jesteś bardziej seksowniejszy.. - szepnęłam składając pocałunek na Jego ustach. On odłożył nasze drinki na stół,a następnie podniósł mnie chwytając za biodra.
- Po prostu martwię się,że ten związek nie wypali. - wróciłam do wcześniejszej pozycji zabierając Kamikaze.
- Przesadzasz lub tak źle oceniasz Siostrę.
- Po prostu jak mam sobie przypomnieć sytuację z tamtego tygodnia i "związek Jej i Eddy'ego".
- Max jest całkiem inny...- powiedział.- Wiem z kim się przyjaźnie. Ja nie widzę żadnej przeszkody między nimi.
- Zobaczymy..- położyłam pusta szklankę na stół ciągnąc Mike na parkiet.
- Gdzie tak biegniesz?!
- Chodź tańczyć. - uśmiechnął się zabierając mnie do grupy ludzi,która się świetnie bawiła..







--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej!
Wakacje! Nareszcie!
To co zapraszam do czytania i do NEXT!

NEXT -->  1-3.07 :)
 

czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział Dziewiąty.

- Bo Ja wracam szybciej do domu.
- Żartujesz? Kiedy?
- Za dziesięć dni.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?!
Wiedziałam,że tak będzie. Wiedziałam! Mogłam mu nic nie mówić.
- Jak ty to sobie wyobrażałaś, że dzień przed mi powiesz,że wyjeżdżasz.
- Mike wiesz,że chciałam dobrze.
- Dobrze? Dla kogo?! Chyba tylko dla Siebie.
- Mike.
- Muszę ochłonąć..- odwrócił się idąc szybkim marszem do swojego auta, odjeżdżając z piskiem opon.
- Źle zrobiłaś Kochanie.- odwracam się widząc Tatę,który lekko całuje moje czoło.
- Wiesz,że nie chciałam go skrzywdzić.Chciałam jak najlepiej.
- Nie mówiąc mu?
- Tato,ale..
- Słuchaj powinnaś pogadać z nim. Wytłumaczyć.
- Ale chyba nie dziś.- szepnęłam wymijając go biegnąc na piętro. Wbiegam do pokoju rzucając się na łóżko.Zrzuciłam wszystko co było na pościeli. Cichy płacz,powoli uwalnianie łez wszystko zmieniło się jak przerzucenie kolejnej kartki w zeszycie. Dlaczego go oszukiwałam. Nie potrafię się z tym kompletnie pogodzić. Kiedy wytarłam już prawie cały makijaż w poszewkę odwróciłam się na bok widząc kątem oka połączenie od Max'a. Spojrzałam następnie w stronę okna kompletnie nie zwracając uwagi na to co się dzieje dookoła. Kiedy ponownie zaczął odzywać się iPhone postanowiłam wstać.








Nie wiedziałam co mam robić. Kompletnie. Mam Jego adres,jechać do Niego? Z uniesioną głową ku górze myślę co mam robić,gdy nagle do pokoju wbiega Bella.
- Wygląda nie ciekawie.
- Trochę.- westchnęłam wycierając łzy.
- Powiedz mi co mam zrobić, mam Jego adres.
- Jedź.
- A jak nie chce mnie widzieć?
- Mike nie jest taki. Widać,że mu zależy i nie odpuści.- chwyciła moje policzka.- Mieszka dwie ulice ode mnie. Możesz iść pieszo.
Zerwałam się zmywając do końca cały makijaż. Ubrałam tylko cienką bluzkę z długim rękawem i po prostu wyszłam schodząc na hol a następnie opuściłam dom. Idąc miałam najgorszy scenariusz przed oczami. Nie umiałam nic poukładać w głowie. Kiedy czułam,że za chwilę będę pod jego domem. Oszaleje. Serce zaczęło przybierać tempa a moje ręce zamieniły się w strumień potu. Skręciłam w jedną uliczkę i nawet nie wiem kiedy a znalazłam się na wyznaczonej drodze przez Maxa. Kiedy ujrzałam dokładnie adres 25 i zauważyłam,że to nie jest dom a kamienica. Zrobiło mi się słabo. Teraz to może mnie wcale nie wpuścić. Wzięłam głęboki wdech i wcisnęłam guzik przy Jego nazwisku. Mechanizacja zaczęła dzwonić,gdy nagle usłyszałam po drugiej stornie Jego głos.
- Tak?
- Mike możemy pogadać?- szepnęłam na tyle,aby tylko On to słyszał.
- Wchodź.- westchnął po chwili ciszy.
Odwróciłam się słysząc specyficzny dźwięk,dzięki którym dostałam się do środka. Kamienica wyglądała na bardzo luksusową. Sprawdzając listę mieszkańców wywnioskowałam,że mieszka na 3 piętrze a mieszkanie 12. Weszłam do windy wciskając numer trzy. Chwilę później winda się rozsuwa a dokładnie przed mną są drzwi do Jego mieszkania. Dwa razy zapukałam i ujrzałam wysokiego bruneta z gołą klatką piersiową w samych spodniach. Moje oczy zmierzyły go w każdy sposób jak był możliwy.
- Wchodź.- otworzył szerzej drzwi.
- Mike nie wiem dlaczego ci od razu tego nie powiedziałam. Uwierz mi nie chciałam..- zaczęłam mówić kiedy zamykał drzwi. Na pierwszy rzut oka luksus. Dookoła wszystko było bardzo jasne i małe dodatki w kolorze. Górował styl norweski. Bardzo klasycznie i jednocześnie nowocześnie.
- Skąd masz mój adres?
- Max.- westchnęłam widząc jak siada na dużej sofie.
- Nie chce przekreślać tego co między nami jest.
- Jak możemy być razem?- spojrzał na mnie.- Skoro Ty zaraz wyjeżdżasz? Wybacz,ale w miłość na odległość nie wierzę. Jeszcze to inny kontynent. Ups.
Pokiwałam głową. Czuję się przegrana. To on już wystawił wszystkie karty na stół. Nie widzę żadnej szansy. Mogę już iść. Wszystko wiem.
- Za 10 dni to dla Ciebie zaraz?
- A Co powiesz mi może,że wieczność? Skąd mam pewność,że tu jeszcze w wakacje przyjedziesz? I co mam tak czekać? Może przyjedziesz za rok, dwa lata lub wcale? I mam dalej czekać. (prychnął).
- Mike to nie jest tak. Czemu nas skreśliłeś?
- A co mam zrobić Rose?
Spojrzałam w dół widząc szklany stół,a pod nim parę sportowych magazynów.
- Hmm?
- Jeśli czujesz coś naprawdę nie możemy zrobić wszystko co się da przez te 10 dni.
- Śmieszne. Rose nie mamy już dwunastu lat.
- Warto spróbować.
Spojrzał na mnie jakby nie dowierzał.
- Miłość na 10 dni. Brzmi spoko.
- Mike wchodzisz w to czy nie?
- Ostra gra widzę. Wchodzę.
Lekko uśmiechnęłam się wiedząc,że w końcu doszliśmy do porozumienia. Podeszłam do Niego siadając na nim lekko i namiętnie się całując. Mike wiedział,że może działać. Więc nie widziałam żadnych przeszkód pozbycia się ubrań. Kiedy każdy z nas pozostał w bieliźnie zabrał mnie na ręce zaprowadzając do jakiegoś pokoju,który później okazał się sypialnią..

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NEXT W PRZYSZŁYM TYGODNIU!!
:) 







środa, 15 czerwca 2016

Rozdział Ósmy.

- Wszystko jest okej?- słyszę po drugiej stronie.
- Tak, Mamo a u Ciebie?
- Jest okej.
Jak zawsze ta sama wymówka. Nic nowego. Siedząc na fotelu w pokoju słyszę ciche pukanie do drzwi. Spoglądam na nie kiedy do pokoju wchodzi Mike z bukietem róż.
- A poznałaś kogoś?- rzekła Mama mimo,że było to słychać w całym pokoju.
Chłopak lekko musnął moje usta kładąc na kolana kwiaty. Uśmiecham się i prosto z mostu mówię Kobiecie,że tak. Od razu zaczyna wypytywać o wszystko co jest możliwe.
- Słuchaj innym razem pogadamy,jestem zajęta.
- Okej.. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- dodaję rzucając telefon na łóżko. Następnie siadam obok chłopaka patrząc na cudowne kwiaty.
- Z jakiej okazji?
- Bez okazji?
- Ohh Mike.
- Powiedź,że są piękne.
- Są cudowne.- całuję go lekko w usta..
Dokładnie przyglądam się bukietowy czerwonych róż myśląc o Nas. Mike jest cudownym facetem. Jest miły,romantyczny,cholernie przystojny. A co będzie jak wyjadę? Minęło parę dni,a dokładnie sześć odkąd tutaj jestem. Co jeśli nie będę miała szansy tutaj wrócić? Co się stanie z Nami? Przecież przy miłości trudno jest tak po prostu zapomnieć.. Podniosłam głowę widząc jak chłopak wstaje biorąc moją dłoń i wyprowadza na hol zatrzymując się przy drzwiach. Wpatruje się w Niego ze zdziwieniem.
- O co chodzi.
- Słuchaj umówiłem się dziś wieczorem z chłopakami, nie możemy spotkać się.
Yhmm. Tylko z tego powodu dał te róże.
- Nie no okej..
- Nie jesteś zła?- całuje czoło.
- Nie jestem. - uśmiecham się widząc jak mija się w drzwiach z Bella. Dziwnie patrząc się na nas omija wchodząc na górę.
- To pa.- macham jednym ruchem dłoni,zamykając drzwi.
- Olał?- widzę Blondynkę stojąc na jednym z pierwszych stopni.
- Totalnie.- mruczę idąc za nią na górę.
- To jest początek kochanie! Taki już jest Mike.
- Pocieszasz..- westchnęłam.
- Wiesz kiedy wylatujesz.
- Wiem.- odpowiadam siadając obok Niej na moim łóżku.
- Jesteś pewna,że chcesz tak szybko wyjechać? Przecież jesteś zakochana..
- Nie mogę tutaj dłużej zostać, muszę złożyć podanie do szkoły. Może wrócę pod koniec wakacji.
Otwieram prawą ręką laptopa,na którym wyświetla się termin wylotu,który dokładnie jest za dziesięć dni. Nie wiem jak mu to powiedzieć,że po prostu muszę wylecieć. Nie ma innej opcji. Uniwersytet przyjmuje tylko w trzy dni zgłoszenia i muszę do tych dni wrócić do Barcelony. Poza tym stęskniłam się za słońcem i Mamą.
- Musisz mu powiedzieć.
- Wiem.- spoglądam na iPhone,który właśnie dostarczył mi wiadomość od Chłopaka.


 - Jesteś zła.-odwróciłam się odkładając telefon.
- Czy Ty czytasz moje SMS-y?
- Oj przestań,ale te kropki mogłaś odpuścić..
- Co mam być zadowolona,że nie spędza ze mną czasu?
- Ale kogo to jest wina?
- No chyba mi teraz nie powiesz Bell,że moja?!
- Przepraszam a kogo? Czemu mu nie powiesz? On dalej twierdzi,że ty tu jesteś na przynajmniej miesiąc i może sobie pozwolić wyjść z kimś innym poza Tobą.
- Przecież zawsze możesz mu powiedzieć,że chcesz teraz pogadać z nim.
- Teraz?
- Lepiej teraz niż dzień przed wyjazdem. Rose obudź się!




- I co?- rzekła dziewczyna widząc jak wstaję.
- Zaraz tu będzie. 
 Wyszłam z pokoju widząc w oknie jak podjeżdża najnowszy czarny Mercedes. Zbiegam ze schodów otwierając drzwi stojąc w progu. Spoglądam na ruchy Mike,który zmierza w moim kierunku. 
- Skarbie co się dzieje? 
Biorę głęboki wdech czując jak ze stresu pocą mi się ręce.
- Słuchaj Mike.. Jest coś o czym zapomniałam ci powiedzieć. 
- Rose? 
- Bo ja...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdziały będą dodawane częściej. Po prostu nie miałam czasu :) Teraz wszystko się zmieni. Obiecuje ;)
W WAKACJE TRWA PISANIE BLOGA !