środa, 15 czerwca 2016

Rozdział Ósmy.

- Wszystko jest okej?- słyszę po drugiej stronie.
- Tak, Mamo a u Ciebie?
- Jest okej.
Jak zawsze ta sama wymówka. Nic nowego. Siedząc na fotelu w pokoju słyszę ciche pukanie do drzwi. Spoglądam na nie kiedy do pokoju wchodzi Mike z bukietem róż.
- A poznałaś kogoś?- rzekła Mama mimo,że było to słychać w całym pokoju.
Chłopak lekko musnął moje usta kładąc na kolana kwiaty. Uśmiecham się i prosto z mostu mówię Kobiecie,że tak. Od razu zaczyna wypytywać o wszystko co jest możliwe.
- Słuchaj innym razem pogadamy,jestem zajęta.
- Okej.. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- dodaję rzucając telefon na łóżko. Następnie siadam obok chłopaka patrząc na cudowne kwiaty.
- Z jakiej okazji?
- Bez okazji?
- Ohh Mike.
- Powiedź,że są piękne.
- Są cudowne.- całuję go lekko w usta..
Dokładnie przyglądam się bukietowy czerwonych róż myśląc o Nas. Mike jest cudownym facetem. Jest miły,romantyczny,cholernie przystojny. A co będzie jak wyjadę? Minęło parę dni,a dokładnie sześć odkąd tutaj jestem. Co jeśli nie będę miała szansy tutaj wrócić? Co się stanie z Nami? Przecież przy miłości trudno jest tak po prostu zapomnieć.. Podniosłam głowę widząc jak chłopak wstaje biorąc moją dłoń i wyprowadza na hol zatrzymując się przy drzwiach. Wpatruje się w Niego ze zdziwieniem.
- O co chodzi.
- Słuchaj umówiłem się dziś wieczorem z chłopakami, nie możemy spotkać się.
Yhmm. Tylko z tego powodu dał te róże.
- Nie no okej..
- Nie jesteś zła?- całuje czoło.
- Nie jestem. - uśmiecham się widząc jak mija się w drzwiach z Bella. Dziwnie patrząc się na nas omija wchodząc na górę.
- To pa.- macham jednym ruchem dłoni,zamykając drzwi.
- Olał?- widzę Blondynkę stojąc na jednym z pierwszych stopni.
- Totalnie.- mruczę idąc za nią na górę.
- To jest początek kochanie! Taki już jest Mike.
- Pocieszasz..- westchnęłam.
- Wiesz kiedy wylatujesz.
- Wiem.- odpowiadam siadając obok Niej na moim łóżku.
- Jesteś pewna,że chcesz tak szybko wyjechać? Przecież jesteś zakochana..
- Nie mogę tutaj dłużej zostać, muszę złożyć podanie do szkoły. Może wrócę pod koniec wakacji.
Otwieram prawą ręką laptopa,na którym wyświetla się termin wylotu,który dokładnie jest za dziesięć dni. Nie wiem jak mu to powiedzieć,że po prostu muszę wylecieć. Nie ma innej opcji. Uniwersytet przyjmuje tylko w trzy dni zgłoszenia i muszę do tych dni wrócić do Barcelony. Poza tym stęskniłam się za słońcem i Mamą.
- Musisz mu powiedzieć.
- Wiem.- spoglądam na iPhone,który właśnie dostarczył mi wiadomość od Chłopaka.


 - Jesteś zła.-odwróciłam się odkładając telefon.
- Czy Ty czytasz moje SMS-y?
- Oj przestań,ale te kropki mogłaś odpuścić..
- Co mam być zadowolona,że nie spędza ze mną czasu?
- Ale kogo to jest wina?
- No chyba mi teraz nie powiesz Bell,że moja?!
- Przepraszam a kogo? Czemu mu nie powiesz? On dalej twierdzi,że ty tu jesteś na przynajmniej miesiąc i może sobie pozwolić wyjść z kimś innym poza Tobą.
- Przecież zawsze możesz mu powiedzieć,że chcesz teraz pogadać z nim.
- Teraz?
- Lepiej teraz niż dzień przed wyjazdem. Rose obudź się!




- I co?- rzekła dziewczyna widząc jak wstaję.
- Zaraz tu będzie. 
 Wyszłam z pokoju widząc w oknie jak podjeżdża najnowszy czarny Mercedes. Zbiegam ze schodów otwierając drzwi stojąc w progu. Spoglądam na ruchy Mike,który zmierza w moim kierunku. 
- Skarbie co się dzieje? 
Biorę głęboki wdech czując jak ze stresu pocą mi się ręce.
- Słuchaj Mike.. Jest coś o czym zapomniałam ci powiedzieć. 
- Rose? 
- Bo ja...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdziały będą dodawane częściej. Po prostu nie miałam czasu :) Teraz wszystko się zmieni. Obiecuje ;)
W WAKACJE TRWA PISANIE BLOGA !



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz