czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział Dziewiąty.

- Bo Ja wracam szybciej do domu.
- Żartujesz? Kiedy?
- Za dziesięć dni.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?!
Wiedziałam,że tak będzie. Wiedziałam! Mogłam mu nic nie mówić.
- Jak ty to sobie wyobrażałaś, że dzień przed mi powiesz,że wyjeżdżasz.
- Mike wiesz,że chciałam dobrze.
- Dobrze? Dla kogo?! Chyba tylko dla Siebie.
- Mike.
- Muszę ochłonąć..- odwrócił się idąc szybkim marszem do swojego auta, odjeżdżając z piskiem opon.
- Źle zrobiłaś Kochanie.- odwracam się widząc Tatę,który lekko całuje moje czoło.
- Wiesz,że nie chciałam go skrzywdzić.Chciałam jak najlepiej.
- Nie mówiąc mu?
- Tato,ale..
- Słuchaj powinnaś pogadać z nim. Wytłumaczyć.
- Ale chyba nie dziś.- szepnęłam wymijając go biegnąc na piętro. Wbiegam do pokoju rzucając się na łóżko.Zrzuciłam wszystko co było na pościeli. Cichy płacz,powoli uwalnianie łez wszystko zmieniło się jak przerzucenie kolejnej kartki w zeszycie. Dlaczego go oszukiwałam. Nie potrafię się z tym kompletnie pogodzić. Kiedy wytarłam już prawie cały makijaż w poszewkę odwróciłam się na bok widząc kątem oka połączenie od Max'a. Spojrzałam następnie w stronę okna kompletnie nie zwracając uwagi na to co się dzieje dookoła. Kiedy ponownie zaczął odzywać się iPhone postanowiłam wstać.








Nie wiedziałam co mam robić. Kompletnie. Mam Jego adres,jechać do Niego? Z uniesioną głową ku górze myślę co mam robić,gdy nagle do pokoju wbiega Bella.
- Wygląda nie ciekawie.
- Trochę.- westchnęłam wycierając łzy.
- Powiedz mi co mam zrobić, mam Jego adres.
- Jedź.
- A jak nie chce mnie widzieć?
- Mike nie jest taki. Widać,że mu zależy i nie odpuści.- chwyciła moje policzka.- Mieszka dwie ulice ode mnie. Możesz iść pieszo.
Zerwałam się zmywając do końca cały makijaż. Ubrałam tylko cienką bluzkę z długim rękawem i po prostu wyszłam schodząc na hol a następnie opuściłam dom. Idąc miałam najgorszy scenariusz przed oczami. Nie umiałam nic poukładać w głowie. Kiedy czułam,że za chwilę będę pod jego domem. Oszaleje. Serce zaczęło przybierać tempa a moje ręce zamieniły się w strumień potu. Skręciłam w jedną uliczkę i nawet nie wiem kiedy a znalazłam się na wyznaczonej drodze przez Maxa. Kiedy ujrzałam dokładnie adres 25 i zauważyłam,że to nie jest dom a kamienica. Zrobiło mi się słabo. Teraz to może mnie wcale nie wpuścić. Wzięłam głęboki wdech i wcisnęłam guzik przy Jego nazwisku. Mechanizacja zaczęła dzwonić,gdy nagle usłyszałam po drugiej stornie Jego głos.
- Tak?
- Mike możemy pogadać?- szepnęłam na tyle,aby tylko On to słyszał.
- Wchodź.- westchnął po chwili ciszy.
Odwróciłam się słysząc specyficzny dźwięk,dzięki którym dostałam się do środka. Kamienica wyglądała na bardzo luksusową. Sprawdzając listę mieszkańców wywnioskowałam,że mieszka na 3 piętrze a mieszkanie 12. Weszłam do windy wciskając numer trzy. Chwilę później winda się rozsuwa a dokładnie przed mną są drzwi do Jego mieszkania. Dwa razy zapukałam i ujrzałam wysokiego bruneta z gołą klatką piersiową w samych spodniach. Moje oczy zmierzyły go w każdy sposób jak był możliwy.
- Wchodź.- otworzył szerzej drzwi.
- Mike nie wiem dlaczego ci od razu tego nie powiedziałam. Uwierz mi nie chciałam..- zaczęłam mówić kiedy zamykał drzwi. Na pierwszy rzut oka luksus. Dookoła wszystko było bardzo jasne i małe dodatki w kolorze. Górował styl norweski. Bardzo klasycznie i jednocześnie nowocześnie.
- Skąd masz mój adres?
- Max.- westchnęłam widząc jak siada na dużej sofie.
- Nie chce przekreślać tego co między nami jest.
- Jak możemy być razem?- spojrzał na mnie.- Skoro Ty zaraz wyjeżdżasz? Wybacz,ale w miłość na odległość nie wierzę. Jeszcze to inny kontynent. Ups.
Pokiwałam głową. Czuję się przegrana. To on już wystawił wszystkie karty na stół. Nie widzę żadnej szansy. Mogę już iść. Wszystko wiem.
- Za 10 dni to dla Ciebie zaraz?
- A Co powiesz mi może,że wieczność? Skąd mam pewność,że tu jeszcze w wakacje przyjedziesz? I co mam tak czekać? Może przyjedziesz za rok, dwa lata lub wcale? I mam dalej czekać. (prychnął).
- Mike to nie jest tak. Czemu nas skreśliłeś?
- A co mam zrobić Rose?
Spojrzałam w dół widząc szklany stół,a pod nim parę sportowych magazynów.
- Hmm?
- Jeśli czujesz coś naprawdę nie możemy zrobić wszystko co się da przez te 10 dni.
- Śmieszne. Rose nie mamy już dwunastu lat.
- Warto spróbować.
Spojrzał na mnie jakby nie dowierzał.
- Miłość na 10 dni. Brzmi spoko.
- Mike wchodzisz w to czy nie?
- Ostra gra widzę. Wchodzę.
Lekko uśmiechnęłam się wiedząc,że w końcu doszliśmy do porozumienia. Podeszłam do Niego siadając na nim lekko i namiętnie się całując. Mike wiedział,że może działać. Więc nie widziałam żadnych przeszkód pozbycia się ubrań. Kiedy każdy z nas pozostał w bieliźnie zabrał mnie na ręce zaprowadzając do jakiegoś pokoju,który później okazał się sypialnią..

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NEXT W PRZYSZŁYM TYGODNIU!!
:) 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz