piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział Siedemnasty.


Marzę o cof­nięciu cza­su. 
Chciałbym wrócić na pew­ne roz­sta­je dróg w swoim życiu
, jeszcze raz przeczy­tać uważnie na­pisy 
na dro­gow­ska­zach i pójść w in­nym kierunku. 
To bar­dzo dziw­ne,
 ale nap­rawdę można kochać ko­goś przez całe życie.
 Nieza­leżnie od te­go,
 jak da­leko znaj­du­je się ukocha­na oso­ba,
 jej wspom­nienie zaw­sze no­si się w sercu.  





- Dawno nie rozmawialiśmy.- rzekł pół szeptem,a ja w tym czasie wsiadłam do samochodu.
- No tak. Co tam słychać u Ciebie?
Stwierdziłam,że zacznę pierwsza ten temat i chce tą rozmowę jak najszybciej zakończyć,ale nastała cisza.
- Wszystko w porządku. A u ciebie?
- Ujdzie. A jak u Bell?
- Dalej nie rozmawiacie?
- Niestety nie.- spojrzałam na Mamę,która z pewnością podsłuchiwała.
- Kiedy planujesz przyjechać?
- Nie wiem,nie śpieszy mi się tym bardziej teraz.
- Teraz? Coś się stało?
- Słuchaj Mike muszę zakończyć rozmowę.- nie czekając na żadną odpowiedź od Niego wciskam czerwoną słuchawkę na ekranie.
- Trzeba było mu powiedzieć!
- Mamo..- odwróciłam głowę widząc jak wjeżdża na parking pod domem.
- Liam. - spojrzałam przed siebie.
Otworzyłam drzwi,do których podszedł kumpel. Kobieta natomiast zamknęła drzwi i mówiąc,że idzie na górę. Jakby wiedziała,że czeka mnie z nim rozmowa. Westchnęłam widząc Jego zmartwienie.
- Cześć Rose.
- Cześć Liam.
- Przejdziemy się?
- Jasne.- podeszłam do Niego,a On objął jedną ręką moje ciało idąc prosto do najbliższego parku. Mijaliśmy domy,uliczki,kamienice i różnego rodzaju sklepiki. Wiedziałam,że muszę mu powiedzieć skoro Ally wie,albo już może sam wie.Fakt dowiedział się,że jestem w ciąży,ale bez żadnych wyjaśnień. Zasługuje na nie i na prawdę. Szliśmy tak naprawdę w milczeniu. Nie wiem czy się bał poruszyć ten temat czy może tak po prostu? Przeszliśmy na drugą stronę przez pasy wchodząc jednocześnie do parku. Ścieżką doszliśmy do pierwszej lepszej ławki.
- Chce zacząć od początku.
- Wypadałoby.
- Zakochałam się w Nim.
- W Mike'u?
- Yhmm. Ale po krótkim czasie okazało się,że przez ten cały czas mnie oszukiwał.
- W jakim sensie?
- Nielegalny boks.
- Ah..
- I dzięki niemu wylądowałam na policji. To znaczy nas zgarnęli kiedy chciałam już wyjść,ale nie udało się. No a parę dni wcześniej zrobił mi dzieciaka.
- A prezerwatywy?
- Pytałam się go.
- Po raz kolejny okłamał.
- I jeszcze dzisiaj dzwonił..
- Co chciał?
- Ogólnie się pytał co u mnie słychać i kiedy przyjadę do Seattle.
- Chcesz tam jechać?
- Nie.- odparłam dobrze świadoma co właśnie powiedziałam. Wpatrując się w zieloną łąkę,na której był Plac Zabaw a dookoła dzieci. Hałas,krzyki,śmiech,słońce i ptaków śpiew spowodowało,że zamyśliłam się. Jakaś pusta otchłań poprowadziła mnie do przyszłości. Pomyślałam,a może bardziej wyobraziłam sobie jak jestem już matką i tutaj przychodzę z dzieckiem. Bardzo chciałabym mieć dziewczynkę,nagle zagłębiam się i widzę małą w długich brązowych włosach biegającą w różowej sukience. Lekko uśmiecham się widząc ten widok. Słyszę jak woła do mnie Mamo. Takim delikatnym głosem. Nagle słyszę,gdzieś w oddali głos Liam'a a gdzie Ojciec co? Odwracam się widząc chłopaka zapatrzonego we mnie dalej siedzącego na ławce.
- Gdzie Ojciec?
- Jaki Ojciec?
- Słuchałaś mnie?
- No...
-Nie. Gdzie będzie Mike jak ty będziesz potrzebowała pomocy?
- Tam gdzie jest,czyli w Seattle.Przecież mam jeszcze Mamę.
- Mamę? Która wylatuje na drugi koniec świata do pracy? Na kilka tygodni? Faktycznie,ale pomoc.
- Potrzebujesz stałej opieki.To jest twoja pierwsza ciąża,nie wiesz jak będziesz się czuć. Regularne wizyty u lekarza, lekcje w szkole rodzenia. Sama nie dasz rady.
- I co mam zadzwonić do Niego. Słuchaj Mike jestem w ciąży masz tutaj przyjechać? Zwariowałeś?
- Czy Ty właśnie zmierzasz do tego,aby mu nic nie powiedzieć?
Westchnęłam wiedząc,że tak właśnie chce zrobić.
- Rose..?
- Tak,tak chce zrobić i co!? Nie wiesz jaki to cholerny żal mam do siebie,że tam pojechałam,że go naprawdę pokochałam i zrobił mi dzieciaka!-krzyczę pokazując na brzuch.- Nie mam siły rozumiesz! Nie chce tej ciąży. Miałam zaplanowaną przyszłość na parę najbliższych lat.- wstałam stając przed Nim.- Myślisz,że cieszę się z tego? Nie no super laska ma 19 lat i już jest mamą.Idealnie!
- Rose spokojnie..okej..- poczułam jak podchodzi chwytając mnie za dwie ręce. Od razu poczułam ulgę.
- Bardzo potrzebuje kogoś przy swoim boku. Tego cholernego wsparcia chociaż przez pierwszy rok. - przybliża mnie do swojej klatki głaszcząc po włosach.
- Pomogę ci dobrze?
- Dziękuje Liam.
- Zasłużyłaś na to, potrzebujesz wsparcia.




Kiedy wróciłam do domu zauważyłam walizkę przy drzwiach. Znowu wyjeżdża. Była całe dwa dni w domu. I znowu leci do Japonii. I właśnie przez takie sytuacje źle się tutaj czuję. Mama według mnie jest w tym mieszkaniu gościem. Przyjedzie na dwa dni i znowu wraca do Azji na trzy tygodnie. Nie zdziwiłabym się,jakby tam miała drugą rodzinę. Dlatego wolałam być w Stanach u Taty niż sama w tym domu.
- Jedziesz?- wskazałam palcem na torbę.
- Słuchaj Kochanie muszę. Dostałam pilny telefon,że muszę być już rano w firmie. Za godzinę mam samolot.
- Świetnie.
- Zapewniłam ci na trzy tygodnie zdrowe jedzenie. Codziennie kurier będzie przynosić ci do domu. Musisz teraz się zdrowo odżywiać. - pogłaskała mój policzek.
- Naprawdę czy Ty nie widzisz,że ta twoja praca to jest jakiś nie wypał?
- Ale dzięki tej pracy mamy mieszkanie w centrum Barcelony,masz wszystko co chcesz i mogę powiedzieć,że jesteśmy bogate.
- Tak? Czyli teraz praca i pieniądze to twoje życie? Hmm. Świetnie. Przez pięć lat jeździsz i nie możesz przestać? Jesteś gościem w tym domu? Jak byłam mniejsza to płakałam Pani Teresie,która była moją opiekunką. Miałam dosyć już. Jak chcesz to jedź. Nie wracaj! - wyminęłam ją i poszłam do pokoju. Od razu zamknęłam drzwi na klucz a następnie weszłam pod koc kładąc się na łóżku.
Otworzyłam oczy słysząc trzask drzwi. Momentalnie usiadłam na łóżku z myślą,że pewnie to Mama,która pojechała na samolot. Nawet się nie pożegnała. Wstałam jak i wyszłam z łóżka. Idąc długim korytarzem myślałam o kłótni z Kobietą,ale nie mam za złe sobie,że to jej powiedziałam. Może zrozumie? Może zmieni decyzję i znajdzie sobie inną pracę w tej firmie,że będzie na miejscu? Przecież kasa nie da jej w życiu szczęścia. Weszłam do kuchni widząc na wysepce kartkę złożoną na pół z napisem " Mama". Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.


Nie mogłam się dostać do twojego pokoju,bo się zamknęłaś. Wiesz dobrze,że ta kłótnia była nie potrzebna? Masz rację,źle robię,że cię zostawiam. Dlatego zapewniam ci opiekę, zaraz powinna przyjść. Kocham cię mocno moje słoneczko, odezwę się jutro jak już będę w Japonii. 
PS Pamiętaj o dziesiątek przyjedzie katering. Kocham 
Mama 




 
     
Barcelona



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Jest i on!
Jak się podoba?


Już w najbliższym rozdziale -->
* telefon z Seattle
* Liam
* Plusy i minusy ciąży 


NEXT ----->  2-4 WRZEŚNIA!!

 


czwartek, 25 sierpnia 2016

środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział Szesnasty.

 Dzień
nagle wytrącony ze zwykłej kolei,
chociaż dla innych ludzi powszedni i zwykły.
Ciało już wie, jakie są pazury i kły
bólu.
Z chłodnych lśnień
jasnego wnętrza porodowej sali,
z migotliwego połysku białych łóżek i stali
narzędzi,
kiedy się głowa osuwa i ulgi szuka na krawędzi,
bo krawędź zimna i gładka
  ze wszystkich stopionych razem ostrych lśnień i błysków
rodzi się nowy słoneczny system:
dziecko i matka.





Spojrzałam na Mamę z wielkim zdziwieniem. Skąd ona to ma? Szybko zabrałam test ciążowy oraz rezygnację z Uczelni wyrzucając wszystko do kosza. Wróciłam z powrotem do stołu siadając naprzeciw kobiety. Oczy podniosłam na tyle,aby widzieć zdziwienie a może bardziej strach w oczach Mamy.
- Dziecko co Ty robisz ze swoim życiem?
Teraz albo Nigdy. Trzeba to sobie wszystko wyjaśnić.
- Nie mam zamiaru nakrzyczeć na Ciebie,choć powinnam. Nie chce,żebyś cierpiała,oczekuje od Ciebie tylko rozmowy.
- Nie planowałam ciąży.
- Czyli jednak?
- Sądzisz,że mają dziewiętnaście lat chciałabym zostać Mamą? Ani trochę. Nie chce rozumiesz?
- Mike jest Ojcem?
Pokiwałam jej dając jasność do zrozumienia.
- Musisz się z nim skontaktować.Nie jesteście dziećmi nie wiecie co to prezerwatywa?
- Mamo!- podniosłam głos.- Pytałam się go i powiedział,że założył więc?
- Czyli co z powietrza ta ciąża? Rose nie rób ze mnie idiotki dobrze? A co z studiami? Możesz przez pół roku chodzić tak?
- Wiem.. Ale okazało się,że nie mogę brać udziału w połowie zajęć. Jest to niebezpieczne dla ciąży. Ale jak urodzę to pójdę na te studia.
Spojrzałam na Kobietę z myślą czy coś jeszcze chce mi powiedzieć,bo z Mojej strony to Wszystko.
- Słuchaj Kochanie..Nie jestem na Ciebie zła. To twoje życie. Ja miałam  dwadzieścia lat jak Cię rodziłam. Studia? Masz rację możesz w każdej chwili na nie pójść. Rok przerwy nic się nie stanie. Chcę,żebyś wiedziała,że masz wsparcie. Pomogę ci przejść przez te 9-miesięcy. Tylko moja praca to jest ciągle Barcelona- Japonia. Nie wiem,czy powinnam Ciebie tutaj samą zostawiać.
- Poradzę sobie. - lekko uśmiechnęłam się wstając.
- A który tydzień?
- Czwarty.. Jutro planuje iść do lekarza.
- Iść z Tobą?
- Jak chcesz zobaczyć wnuka lub wnuczkę?- rzekłam widząc szczery uśmiech Mamy.- Idę spać. Zmęczona jestem.
- Idź,idź teraz musisz odpoczywać.- usłyszałam cichy,spokojny głos Rodzicielki kiedy zamykałam drzwi od pokoju.
Weszłam do pokoju. Nic się nie zmieniło od paru godzin wcześniej. Na łóżku dalej leżał laptop oraz parę chusteczek,które zmarnowałam wtedy kiedy dowiedziałam się o ciąży. Usiadłam na łóżku odpalając laptopa. Na ekranie wyskoczyło dostarczone pismo na Uczelnie. Zamknęłam program i wpisałam w wyszukiwarkę " wszystko na temat ciąży". Widziałam różne strony,portale. Już wiem,że lada dzień mogą zacząć się wymioty,dolegliwości, humorki. Trzeba na siebie uważać,dużo odpoczywać. Wstałam podchodząc do lustra widząc swoje odbicie. Jeszcze chudej Rose. Lewą rękę położyłam na brzuch lekko uśmiechając się. Dlaczego jestem taka okrutna, dlaczego mnie to spotkało? Dopiero teraz widzę,że będę sama z dzieckiem. Ojca nie będzie przy moim boku, Mama wciąż ma wyjazdy, Ojciec Dziecka nie dowie się,bo nie chcę. Co Ja takiego zrobiłam,że akurat Ja! Co zrobiłam,źle? To ja ciągle w dupę dostaje. Nikt inny. Rozwód rodziców, reszta dzieciństwa sama, bo Mama musiała wyjeżdżać, kłótnie, jeden wyjazd do Seattle i chłopak? Jedna noc i dziecko? Boże co ja źle robię,że mnie to wszystko spotyka. Wróciłam z powrotem do łóżka i poszłam spać..


Zaraz po pysznym i bardzo zdrowym śniadaniu udałam się z Mamą do przychodni do Ginekologa. Kiedy ujrzałam młode kobiety z brzuchami w kolejce od razu widziałam siebie kolejną z taką piłką za parę miesięcy. Nagle z jednych z drzwi wychodzi młoda kobieta w niskim wzroście w białym fartuchu.
- Pani Rose Evans?- zaczęła się rozglądać kiedy uniosłam do góry ciało a Mama razem ze mną.- Zapraszam.
Weszłam do środka widząc starszego mężczyznę,lekarza,do którego chodziła moja Mama,kiedy była ze mną w ciąży. Siedział przy biurku wypisując jakąś kartę.
- Proszę usiąść.- rzekł nawet nie spoglądając na nas.
Zrobiłam tak jak chciał. Usiadłam naprzeciw Niego kątem oka obserwując co robi.
- Rose prawda Ciebie zapraszam do drugiego pomieszczenia zrobię ci badanie. Mamę proszę,aby pozostała tutaj.
Wstałam udając się do pokoju obok. Ciemne pomieszczenie z miejscem do leżenia,fotelem oraz ekranem i innym urządzeniami. Usiadłam widząc jak wchodzi za mną mężczyzna zamykając drzwi.
- Połóż się.- lekko uśmiechnął się.
- Ciąża tak?
- Tak.
- Jesteś pewna?
- Skoro okres się spóźnia,test ciążowy prawidłowy?
- Zobaczymy.
Podniósł koszulkę,aż pod sam stanik.
- Wykonam Ci USG,dobrze?
Na metalowe urządzenie nałożył jakiś żel. Wiem,że był zimny kiedy przyłożył mi go do brzucha. Włączył ekran i zaczął jeździć.
- I co Pan tam widzi?
- Dziecko Rose. Gratuluję jest to czwarty tydzień. Pójdę zawołać Szczęśliwą Babcie.
- Zapraszam!- krzyknął w kierunku,gdzie czekała Mama.
- I co?- spojrzała na mnie.
- Czwarty tydzień, Babciu!
- Naprawdę! Super!
Miło,że chociaż Ona się cieszy.
- Rose wszystko w porządku.- spytał mnie lekarz kiedy wycierałam brzuch.
- Nie do końca.
- Zaraz porozmawiamy przy biurku, a Mamę poprosimy,aby wyszła dobra?
- Dobrze.- spojrzałam na Kobietę,która wyszła.
Wstałam poprawiając koszulkę idąc do wcześniejszego pomieszczenia,gdzie już czekał na mnie Pan Doktor.
- Co się dzieje?
- Głupio to zabrzmi,ale nie chce tej ciąży.
- Rose jesteś pełnoletnia,nie jesteś dzieckiem.
- Wiem,ale pytałam się czy się zabezpieczył.
- Okłamał cię tak?
- Tak.
- Słuchaj będzie dobrze. Uśmiechnij się, dziecko czuje jak jego Mamusia się smuci. Będzie dobrze, widzimy się za miesiąc.
Wstałam zabierając kurtkę.
- Proszę to jest recepta na witaminy podczas ciąży,które będziesz brać oraz zdjęcie USG twojego Maleństwa. Będzie dobrze Rose.- wstał za mną.
- Dziękuje bardzo.- lekko się uśmiechnęłam i wyszłam na korytarz.
Naprzeciw drzwi siedziała cierpliwe czekając Moja Mama.
- Zobacz!- pokazałam jej zdjęcie.
- Ale Maleństwo!- spojrzała na USG.
 Uśmiechnęłam się widząc ją jako Babcie,gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon.
Wyciągnęłam go widząc na ekranie "MIKE ♥". Serce przyśpieszyło, tlenu zaczęło brakować. Może warto odebrać ten telefon? Miesiąc już nie rozmawialiśmy.
- Kto dzwoni?
- Mike..
- Odbierz.
- Mamo..
- Odbierz,bo sama do Niego zadzwonię.
Przełknęłam ślinę przejeżdżając na zieloną słuchawkę.
- Halo?- rzekłam wychodząc z przychodni na dwór.
- Cześć Rose.- usłyszałam po drugiej stornie, męska delikatna chrypa. Jego głos rozpoznałabym nawet na drugim końcu świata.
- Cześć Mike..




Pokój Rose

Zdjęcie USG- Rose




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 Znowu małe opóźnienie.
Tym razem spowodowane zbliżającą się szkołą,końcem wakacji..
Ale jest!
I jak się podoba?


Mike się odezwał a Rose odebrała..

Co dalej będzie? 
Czy Rose pogodzi się z Mike'm?
Jak będzie teraz wyglądało Jej życie?
Czy wszyscy się dowiedzą?




WIDZIMY SIĘ ----->  26-28 SIERPIEŃ




























piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział Piętnasty.

 Życie jest tyl­ko przechod­nim półcieniem,
Nędznym ak­to­rem, który swoją rolę
Przez parę godzin wyg­raw­szy na scenie,
W ni­cość po­pada - po­wieścią idioty,
Głośną, wrzas­kliwą, a nic nie znaczącą. 
 Wil­liam Sha­kes­peare (Szek­spir)



Minął miesiąc jak wróciłam z Seattle i miesiąc odkąd nie rozmawiałam z tamtymi ludźmi. Bella dalej jest zła,Marry nie daje znaków życia, Tata raz zadzwonił. Nie wiem co się dzieje z resztą. Mike wysyła ciągle wiadomości na facebook'u jak bardzo mnie kocha.Dalej ciągnie ten temat,który już zakończyłam. Lada dzień powinny przyjść podania czy dostałam się na Medycynę,na której mi zależało. Mama wczoraj wróciła po dwóch tygodniach bycia w Japonii. Nasze relację są coraz gorszę i to mnie dziwi bo zawsze nie było z nimi problemu. Siedziałam na łóżku czekając na Ally moją przyjaciółkę. Jedną ręką stukając o kawałek drewnianej ramy widzę jak cicho uchylają się drzwi a do pokoju wchodzi wysoka brunetka z białą kopertą.
- Twoja Mama kazała Ci to podać.- raptownie wstałam dobrze wiedząc co jest w środku. Zabrałam kopertę szybko otwierając i czytając co jest napisane. Sprawdzam kolejny raz czy to jest prawda.

" PANI ROSE EVANS ZOSTAŁA OFICJALNIE PRZYJĘTA NA STUDIA MEDYCZNE"

Spojrzałam na Przyjaciółkę,która czekała,aż coś w końcu powiem.
- Dostałam się! - zaczęłam krzyczeć na cały dom. Nawet Mama przyszła sprawdzić czy się nie przesłyszała.  - Słuchaj to może dzisiaj jakiś drink wieczorem na mieście?!
- Chwila a co z Tobą? Przecież razem miałyśmy iść.
- Rose nie wyszło..
- Żartujesz? Jak to możliwe.Miałyśmy prawie takie same oceny na świadectwie, matura.
- Jestem na liście rezerwowych,ale dopiero piąta. Ale dostałam się do teatralnej. Kocham teatr,więc chyba tak zostanie.
Podeszłam do dziewczyny wtulając się w jej drobne ciało. Zawsze marzyłyśmy o wspólnej przyszłości. Trudno.- Będzie dobrze przejechałam ręką po jej policzku. - Wiem.- szepnęła.
- A powiedz mi co z Tobą? Robiłaś ten test ciążowy?- przykryłam usta Ally,aby się uspokoiła.
- Nie mów tak głośno. Nie nie robiłam.
- Boże Rose.. Ile będziesz z tym czekać. Źle się czujesz, wymiotujesz dobre trzy tygodnie a okres ile ci się już spóźnia?
- Ponad dwa tygodnie.Nie wybaczę sobie tego,że mogę mieć dziecko. Jeszcze jak ojcem będzie Mike. Ja sobie nie dam rady,będę musiała rzucić studia.
- Nie dramatyzuj tak. Wierzę,że będzie dobrze. Słuchaj kup ten test, zrób go i widzimy się wieczorem na mieście okej?
- Okej.- wytarłam łzę z policzka.




 Siedziałam przy stole wśród znajomych pijąc wodę. Ciągle nie mogłam zrozumieć jak do tego doszło mimo,że się pytałam czy miał prezerwatywę. Jestem w ciąży,będę mieć dziecko z Mike'm.
- Rose wszystko okej?- podniosłam wzrok widząc naprzeciw Liam'a.
- Nie do końca.
- Chcesz porozmawiać?
- I tak Liam nie zrozumiesz!-podniosłam głos widząc,że między ośmioma osobami zrobiła się cisza i wszyscy patrzeli się na nas.
- Rose choć.- ujrzałam rękę Ally i udałam się za nią wchodząc do wnętrza baru siadając przy stoliku.
- Co się dzieje?
Podniosłam  wzrok wiedząc,że już się domyśliła. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Jesteś w ciąży tak?
Kiwnęłam głową wybuchając większym płaczem.
- Biedulka.- poczułam jak jedną ręką otula mnie i daje buziaka na czole.
- Ally ja nie wiem czy dam radę. Nie planowałam tego dziecka. Jeszcze Ojciec jest za oceanem.
- Musisz się z nim skontaktować.
- Nie ma takiej opcji.Ally nie zrobię tego.
- A co ci szkodzi? I tak się dowie. A chyba On musi wiedzieć.
- Dopóki nie będzie widać, albo nawet dopóki nie urodzę nic mu nie powiem. Nie chce go w moim życiu.
- Wszystko w porządku?
Odwracam głowę widząc zmartwionego przyjaciela Liam'a.
- Zawieziesz ją do domu? Źle się czuje.
- Jasne,chodź.- wstałam z krzesła,żegnając się z Dziewczyna oraz z resztą,która siedziała na dworze a następnie wsiadłam jako pasażer do samochodu.  Droga minęła bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod moją kamienicą.
- Powiesz mi co się stało?
- To nic wielkiego.- odpięłam pasy.
- Nic wielkiego? A czemu płakałaś.
- Muszę zrezygnować z studiów.
- Co?! Czemu? Przecież od dziecka chciałaś być lekarzem?
- Nie będę mogła brać udziału w połowie zajęć.
- Rose nie kręć tylko mów.
- Jestem w ciąży,ulżyło ci.- otworzyłam drzwi i wysiadłam z pojazdu.
- Czekaj..Ale jak to?
- Liam nie mam siły na rozmowę. Obiecuje ci,że wszystko ci wytłumaczę,ale nie teraz.
- Jeśli będziesz potrzebowała jakieś pomocy,wiesz gdzie mnie szukać. - mocno przysunął moje ciało zamykając między nami jakąkolwiek odległość.
- Dziękuje..- posłałam buziaka i odeszłam zostawiając go przy samochodzie.
Kiedy wspinałam się na trzecie piętro dużo myślałam. Nie wiedziałam od czego tak naprawdę zacząć. Chciałabym powiedzieć Mamie wszystko teraz już. Ale to jest naprawdę trudne,nie da się tego ująć w jednym zdaniu. : Mamo, jestem w ciąży. Mam wyrzuty sumienia, zrujnowałam sobie przyszłość. Tak nie miało się moje życie potoczyć. Nie potrafię tego zaakceptować. Ani trochę. Otworzyłam drzwi widząc Mamę siedzącą przy stole z kubkiem.
- Rose musimy porozmawiać.
Ściągnęłam buty i ruszyłam do salonu siadając naprzeciw Mamy.
- Co to ma być?- wyciągnęła kopię rezygnacji z uczelni oraz test ciążowy.


Ally i Rose kiedy miały 14 lat.



Liam Hugent 20l przyjaciel Rose


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam,za małe opóźnienie.. 
Namieszało się trochę.. :)
Teraz wszystko się zmieni.  
 
Czy sprawdzi się Rose jako Mama?
Czy Liam,będzie próbował coś namieszać?
Czy ktoś z Seattle będzie chciał zobaczyć się z Rose?
To wszystko w najbliższych rozdziałach :)
Gorąco! Zapraszam do czytania :)


NEXT ---->  18 - 20 SIERPNIA!