piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział Siedemnasty.


Marzę o cof­nięciu cza­su. 
Chciałbym wrócić na pew­ne roz­sta­je dróg w swoim życiu
, jeszcze raz przeczy­tać uważnie na­pisy 
na dro­gow­ska­zach i pójść w in­nym kierunku. 
To bar­dzo dziw­ne,
 ale nap­rawdę można kochać ko­goś przez całe życie.
 Nieza­leżnie od te­go,
 jak da­leko znaj­du­je się ukocha­na oso­ba,
 jej wspom­nienie zaw­sze no­si się w sercu.  





- Dawno nie rozmawialiśmy.- rzekł pół szeptem,a ja w tym czasie wsiadłam do samochodu.
- No tak. Co tam słychać u Ciebie?
Stwierdziłam,że zacznę pierwsza ten temat i chce tą rozmowę jak najszybciej zakończyć,ale nastała cisza.
- Wszystko w porządku. A u ciebie?
- Ujdzie. A jak u Bell?
- Dalej nie rozmawiacie?
- Niestety nie.- spojrzałam na Mamę,która z pewnością podsłuchiwała.
- Kiedy planujesz przyjechać?
- Nie wiem,nie śpieszy mi się tym bardziej teraz.
- Teraz? Coś się stało?
- Słuchaj Mike muszę zakończyć rozmowę.- nie czekając na żadną odpowiedź od Niego wciskam czerwoną słuchawkę na ekranie.
- Trzeba było mu powiedzieć!
- Mamo..- odwróciłam głowę widząc jak wjeżdża na parking pod domem.
- Liam. - spojrzałam przed siebie.
Otworzyłam drzwi,do których podszedł kumpel. Kobieta natomiast zamknęła drzwi i mówiąc,że idzie na górę. Jakby wiedziała,że czeka mnie z nim rozmowa. Westchnęłam widząc Jego zmartwienie.
- Cześć Rose.
- Cześć Liam.
- Przejdziemy się?
- Jasne.- podeszłam do Niego,a On objął jedną ręką moje ciało idąc prosto do najbliższego parku. Mijaliśmy domy,uliczki,kamienice i różnego rodzaju sklepiki. Wiedziałam,że muszę mu powiedzieć skoro Ally wie,albo już może sam wie.Fakt dowiedział się,że jestem w ciąży,ale bez żadnych wyjaśnień. Zasługuje na nie i na prawdę. Szliśmy tak naprawdę w milczeniu. Nie wiem czy się bał poruszyć ten temat czy może tak po prostu? Przeszliśmy na drugą stronę przez pasy wchodząc jednocześnie do parku. Ścieżką doszliśmy do pierwszej lepszej ławki.
- Chce zacząć od początku.
- Wypadałoby.
- Zakochałam się w Nim.
- W Mike'u?
- Yhmm. Ale po krótkim czasie okazało się,że przez ten cały czas mnie oszukiwał.
- W jakim sensie?
- Nielegalny boks.
- Ah..
- I dzięki niemu wylądowałam na policji. To znaczy nas zgarnęli kiedy chciałam już wyjść,ale nie udało się. No a parę dni wcześniej zrobił mi dzieciaka.
- A prezerwatywy?
- Pytałam się go.
- Po raz kolejny okłamał.
- I jeszcze dzisiaj dzwonił..
- Co chciał?
- Ogólnie się pytał co u mnie słychać i kiedy przyjadę do Seattle.
- Chcesz tam jechać?
- Nie.- odparłam dobrze świadoma co właśnie powiedziałam. Wpatrując się w zieloną łąkę,na której był Plac Zabaw a dookoła dzieci. Hałas,krzyki,śmiech,słońce i ptaków śpiew spowodowało,że zamyśliłam się. Jakaś pusta otchłań poprowadziła mnie do przyszłości. Pomyślałam,a może bardziej wyobraziłam sobie jak jestem już matką i tutaj przychodzę z dzieckiem. Bardzo chciałabym mieć dziewczynkę,nagle zagłębiam się i widzę małą w długich brązowych włosach biegającą w różowej sukience. Lekko uśmiecham się widząc ten widok. Słyszę jak woła do mnie Mamo. Takim delikatnym głosem. Nagle słyszę,gdzieś w oddali głos Liam'a a gdzie Ojciec co? Odwracam się widząc chłopaka zapatrzonego we mnie dalej siedzącego na ławce.
- Gdzie Ojciec?
- Jaki Ojciec?
- Słuchałaś mnie?
- No...
-Nie. Gdzie będzie Mike jak ty będziesz potrzebowała pomocy?
- Tam gdzie jest,czyli w Seattle.Przecież mam jeszcze Mamę.
- Mamę? Która wylatuje na drugi koniec świata do pracy? Na kilka tygodni? Faktycznie,ale pomoc.
- Potrzebujesz stałej opieki.To jest twoja pierwsza ciąża,nie wiesz jak będziesz się czuć. Regularne wizyty u lekarza, lekcje w szkole rodzenia. Sama nie dasz rady.
- I co mam zadzwonić do Niego. Słuchaj Mike jestem w ciąży masz tutaj przyjechać? Zwariowałeś?
- Czy Ty właśnie zmierzasz do tego,aby mu nic nie powiedzieć?
Westchnęłam wiedząc,że tak właśnie chce zrobić.
- Rose..?
- Tak,tak chce zrobić i co!? Nie wiesz jaki to cholerny żal mam do siebie,że tam pojechałam,że go naprawdę pokochałam i zrobił mi dzieciaka!-krzyczę pokazując na brzuch.- Nie mam siły rozumiesz! Nie chce tej ciąży. Miałam zaplanowaną przyszłość na parę najbliższych lat.- wstałam stając przed Nim.- Myślisz,że cieszę się z tego? Nie no super laska ma 19 lat i już jest mamą.Idealnie!
- Rose spokojnie..okej..- poczułam jak podchodzi chwytając mnie za dwie ręce. Od razu poczułam ulgę.
- Bardzo potrzebuje kogoś przy swoim boku. Tego cholernego wsparcia chociaż przez pierwszy rok. - przybliża mnie do swojej klatki głaszcząc po włosach.
- Pomogę ci dobrze?
- Dziękuje Liam.
- Zasłużyłaś na to, potrzebujesz wsparcia.




Kiedy wróciłam do domu zauważyłam walizkę przy drzwiach. Znowu wyjeżdża. Była całe dwa dni w domu. I znowu leci do Japonii. I właśnie przez takie sytuacje źle się tutaj czuję. Mama według mnie jest w tym mieszkaniu gościem. Przyjedzie na dwa dni i znowu wraca do Azji na trzy tygodnie. Nie zdziwiłabym się,jakby tam miała drugą rodzinę. Dlatego wolałam być w Stanach u Taty niż sama w tym domu.
- Jedziesz?- wskazałam palcem na torbę.
- Słuchaj Kochanie muszę. Dostałam pilny telefon,że muszę być już rano w firmie. Za godzinę mam samolot.
- Świetnie.
- Zapewniłam ci na trzy tygodnie zdrowe jedzenie. Codziennie kurier będzie przynosić ci do domu. Musisz teraz się zdrowo odżywiać. - pogłaskała mój policzek.
- Naprawdę czy Ty nie widzisz,że ta twoja praca to jest jakiś nie wypał?
- Ale dzięki tej pracy mamy mieszkanie w centrum Barcelony,masz wszystko co chcesz i mogę powiedzieć,że jesteśmy bogate.
- Tak? Czyli teraz praca i pieniądze to twoje życie? Hmm. Świetnie. Przez pięć lat jeździsz i nie możesz przestać? Jesteś gościem w tym domu? Jak byłam mniejsza to płakałam Pani Teresie,która była moją opiekunką. Miałam dosyć już. Jak chcesz to jedź. Nie wracaj! - wyminęłam ją i poszłam do pokoju. Od razu zamknęłam drzwi na klucz a następnie weszłam pod koc kładąc się na łóżku.
Otworzyłam oczy słysząc trzask drzwi. Momentalnie usiadłam na łóżku z myślą,że pewnie to Mama,która pojechała na samolot. Nawet się nie pożegnała. Wstałam jak i wyszłam z łóżka. Idąc długim korytarzem myślałam o kłótni z Kobietą,ale nie mam za złe sobie,że to jej powiedziałam. Może zrozumie? Może zmieni decyzję i znajdzie sobie inną pracę w tej firmie,że będzie na miejscu? Przecież kasa nie da jej w życiu szczęścia. Weszłam do kuchni widząc na wysepce kartkę złożoną na pół z napisem " Mama". Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.


Nie mogłam się dostać do twojego pokoju,bo się zamknęłaś. Wiesz dobrze,że ta kłótnia była nie potrzebna? Masz rację,źle robię,że cię zostawiam. Dlatego zapewniam ci opiekę, zaraz powinna przyjść. Kocham cię mocno moje słoneczko, odezwę się jutro jak już będę w Japonii. 
PS Pamiętaj o dziesiątek przyjedzie katering. Kocham 
Mama 




 
     
Barcelona



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Jest i on!
Jak się podoba?


Już w najbliższym rozdziale -->
* telefon z Seattle
* Liam
* Plusy i minusy ciąży 


NEXT ----->  2-4 WRZEŚNIA!!

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz