środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział Szesnasty.

 Dzień
nagle wytrącony ze zwykłej kolei,
chociaż dla innych ludzi powszedni i zwykły.
Ciało już wie, jakie są pazury i kły
bólu.
Z chłodnych lśnień
jasnego wnętrza porodowej sali,
z migotliwego połysku białych łóżek i stali
narzędzi,
kiedy się głowa osuwa i ulgi szuka na krawędzi,
bo krawędź zimna i gładka
  ze wszystkich stopionych razem ostrych lśnień i błysków
rodzi się nowy słoneczny system:
dziecko i matka.





Spojrzałam na Mamę z wielkim zdziwieniem. Skąd ona to ma? Szybko zabrałam test ciążowy oraz rezygnację z Uczelni wyrzucając wszystko do kosza. Wróciłam z powrotem do stołu siadając naprzeciw kobiety. Oczy podniosłam na tyle,aby widzieć zdziwienie a może bardziej strach w oczach Mamy.
- Dziecko co Ty robisz ze swoim życiem?
Teraz albo Nigdy. Trzeba to sobie wszystko wyjaśnić.
- Nie mam zamiaru nakrzyczeć na Ciebie,choć powinnam. Nie chce,żebyś cierpiała,oczekuje od Ciebie tylko rozmowy.
- Nie planowałam ciąży.
- Czyli jednak?
- Sądzisz,że mają dziewiętnaście lat chciałabym zostać Mamą? Ani trochę. Nie chce rozumiesz?
- Mike jest Ojcem?
Pokiwałam jej dając jasność do zrozumienia.
- Musisz się z nim skontaktować.Nie jesteście dziećmi nie wiecie co to prezerwatywa?
- Mamo!- podniosłam głos.- Pytałam się go i powiedział,że założył więc?
- Czyli co z powietrza ta ciąża? Rose nie rób ze mnie idiotki dobrze? A co z studiami? Możesz przez pół roku chodzić tak?
- Wiem.. Ale okazało się,że nie mogę brać udziału w połowie zajęć. Jest to niebezpieczne dla ciąży. Ale jak urodzę to pójdę na te studia.
Spojrzałam na Kobietę z myślą czy coś jeszcze chce mi powiedzieć,bo z Mojej strony to Wszystko.
- Słuchaj Kochanie..Nie jestem na Ciebie zła. To twoje życie. Ja miałam  dwadzieścia lat jak Cię rodziłam. Studia? Masz rację możesz w każdej chwili na nie pójść. Rok przerwy nic się nie stanie. Chcę,żebyś wiedziała,że masz wsparcie. Pomogę ci przejść przez te 9-miesięcy. Tylko moja praca to jest ciągle Barcelona- Japonia. Nie wiem,czy powinnam Ciebie tutaj samą zostawiać.
- Poradzę sobie. - lekko uśmiechnęłam się wstając.
- A który tydzień?
- Czwarty.. Jutro planuje iść do lekarza.
- Iść z Tobą?
- Jak chcesz zobaczyć wnuka lub wnuczkę?- rzekłam widząc szczery uśmiech Mamy.- Idę spać. Zmęczona jestem.
- Idź,idź teraz musisz odpoczywać.- usłyszałam cichy,spokojny głos Rodzicielki kiedy zamykałam drzwi od pokoju.
Weszłam do pokoju. Nic się nie zmieniło od paru godzin wcześniej. Na łóżku dalej leżał laptop oraz parę chusteczek,które zmarnowałam wtedy kiedy dowiedziałam się o ciąży. Usiadłam na łóżku odpalając laptopa. Na ekranie wyskoczyło dostarczone pismo na Uczelnie. Zamknęłam program i wpisałam w wyszukiwarkę " wszystko na temat ciąży". Widziałam różne strony,portale. Już wiem,że lada dzień mogą zacząć się wymioty,dolegliwości, humorki. Trzeba na siebie uważać,dużo odpoczywać. Wstałam podchodząc do lustra widząc swoje odbicie. Jeszcze chudej Rose. Lewą rękę położyłam na brzuch lekko uśmiechając się. Dlaczego jestem taka okrutna, dlaczego mnie to spotkało? Dopiero teraz widzę,że będę sama z dzieckiem. Ojca nie będzie przy moim boku, Mama wciąż ma wyjazdy, Ojciec Dziecka nie dowie się,bo nie chcę. Co Ja takiego zrobiłam,że akurat Ja! Co zrobiłam,źle? To ja ciągle w dupę dostaje. Nikt inny. Rozwód rodziców, reszta dzieciństwa sama, bo Mama musiała wyjeżdżać, kłótnie, jeden wyjazd do Seattle i chłopak? Jedna noc i dziecko? Boże co ja źle robię,że mnie to wszystko spotyka. Wróciłam z powrotem do łóżka i poszłam spać..


Zaraz po pysznym i bardzo zdrowym śniadaniu udałam się z Mamą do przychodni do Ginekologa. Kiedy ujrzałam młode kobiety z brzuchami w kolejce od razu widziałam siebie kolejną z taką piłką za parę miesięcy. Nagle z jednych z drzwi wychodzi młoda kobieta w niskim wzroście w białym fartuchu.
- Pani Rose Evans?- zaczęła się rozglądać kiedy uniosłam do góry ciało a Mama razem ze mną.- Zapraszam.
Weszłam do środka widząc starszego mężczyznę,lekarza,do którego chodziła moja Mama,kiedy była ze mną w ciąży. Siedział przy biurku wypisując jakąś kartę.
- Proszę usiąść.- rzekł nawet nie spoglądając na nas.
Zrobiłam tak jak chciał. Usiadłam naprzeciw Niego kątem oka obserwując co robi.
- Rose prawda Ciebie zapraszam do drugiego pomieszczenia zrobię ci badanie. Mamę proszę,aby pozostała tutaj.
Wstałam udając się do pokoju obok. Ciemne pomieszczenie z miejscem do leżenia,fotelem oraz ekranem i innym urządzeniami. Usiadłam widząc jak wchodzi za mną mężczyzna zamykając drzwi.
- Połóż się.- lekko uśmiechnął się.
- Ciąża tak?
- Tak.
- Jesteś pewna?
- Skoro okres się spóźnia,test ciążowy prawidłowy?
- Zobaczymy.
Podniósł koszulkę,aż pod sam stanik.
- Wykonam Ci USG,dobrze?
Na metalowe urządzenie nałożył jakiś żel. Wiem,że był zimny kiedy przyłożył mi go do brzucha. Włączył ekran i zaczął jeździć.
- I co Pan tam widzi?
- Dziecko Rose. Gratuluję jest to czwarty tydzień. Pójdę zawołać Szczęśliwą Babcie.
- Zapraszam!- krzyknął w kierunku,gdzie czekała Mama.
- I co?- spojrzała na mnie.
- Czwarty tydzień, Babciu!
- Naprawdę! Super!
Miło,że chociaż Ona się cieszy.
- Rose wszystko w porządku.- spytał mnie lekarz kiedy wycierałam brzuch.
- Nie do końca.
- Zaraz porozmawiamy przy biurku, a Mamę poprosimy,aby wyszła dobra?
- Dobrze.- spojrzałam na Kobietę,która wyszła.
Wstałam poprawiając koszulkę idąc do wcześniejszego pomieszczenia,gdzie już czekał na mnie Pan Doktor.
- Co się dzieje?
- Głupio to zabrzmi,ale nie chce tej ciąży.
- Rose jesteś pełnoletnia,nie jesteś dzieckiem.
- Wiem,ale pytałam się czy się zabezpieczył.
- Okłamał cię tak?
- Tak.
- Słuchaj będzie dobrze. Uśmiechnij się, dziecko czuje jak jego Mamusia się smuci. Będzie dobrze, widzimy się za miesiąc.
Wstałam zabierając kurtkę.
- Proszę to jest recepta na witaminy podczas ciąży,które będziesz brać oraz zdjęcie USG twojego Maleństwa. Będzie dobrze Rose.- wstał za mną.
- Dziękuje bardzo.- lekko się uśmiechnęłam i wyszłam na korytarz.
Naprzeciw drzwi siedziała cierpliwe czekając Moja Mama.
- Zobacz!- pokazałam jej zdjęcie.
- Ale Maleństwo!- spojrzała na USG.
 Uśmiechnęłam się widząc ją jako Babcie,gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon.
Wyciągnęłam go widząc na ekranie "MIKE ♥". Serce przyśpieszyło, tlenu zaczęło brakować. Może warto odebrać ten telefon? Miesiąc już nie rozmawialiśmy.
- Kto dzwoni?
- Mike..
- Odbierz.
- Mamo..
- Odbierz,bo sama do Niego zadzwonię.
Przełknęłam ślinę przejeżdżając na zieloną słuchawkę.
- Halo?- rzekłam wychodząc z przychodni na dwór.
- Cześć Rose.- usłyszałam po drugiej stornie, męska delikatna chrypa. Jego głos rozpoznałabym nawet na drugim końcu świata.
- Cześć Mike..




Pokój Rose

Zdjęcie USG- Rose




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 Znowu małe opóźnienie.
Tym razem spowodowane zbliżającą się szkołą,końcem wakacji..
Ale jest!
I jak się podoba?


Mike się odezwał a Rose odebrała..

Co dalej będzie? 
Czy Rose pogodzi się z Mike'm?
Jak będzie teraz wyglądało Jej życie?
Czy wszyscy się dowiedzą?




WIDZIMY SIĘ ----->  26-28 SIERPIEŃ




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz