piątek, 25 listopada 2016

Rozdział 29

 Ale tak już jest na świecie,
 że ko­biecie płacz przychodzi z po­mocą, 
 kiedy ro­zum przes­ta­je poj­mo­wać.
 A płacz wie wszys­tko, 
słowa nie wiedzą, myśli nie wiedzą,
 nie wiedzą sny i Bóg cza­sem nie wie,
 a płacz ludzki wie. 
Bo płacz jest i płaczem, 
i tym nad czym się płacze.






Po całej sytuacji weszłam do kuchni zabierając miskę z płatkami,które przygotowała mi Marry. Podziękowałam jej lekkim uśmiechem,który odwzajemniła wiedząc,że jest mi cholernie przykro,źle. Zaczęłam wspinać się na górę,gdy nagle usłyszałam spokojny głos Ojca.
- Rose słoneczko,chodź posiedzisz z nami. Będziemy stroić choinkę. Bella poszła do Alexa nie będziesz sama siedzieć na górze.
- Tato..-spojrzałam mu w oczy widząc zmartwienie.-Zmęczona jestem, chcę odpocząć.- dodałam widząc jak koło Niego staje Żona.
- Ale bez płakania!-posłał lekki uśmiech.- Spróbuje obiecać.- rzekłam odwracając się i zmierzając do mojego pokoju. Weszłam do wnętrza zapalając małą lampkę przy łóżku,która tak mocno świeciła,że było jasno w całym pokoju. Obok niej dałam miskę i nadzwyczajnie zaczęłam płakać siadając na łóżku. Dusiło mnie od środka,a Ja coraz bardziej załamywałam się. Dzięki Mike'owi czuję się strasznie,obwiniam siebie,chociaż nie powinnam. Dlaczego tak późno mi powiedział,że jednak nie da rady. Usłyszałam ciche pukanie i powolne otwieranie drzwi. Nie chciałam z nikim rozmawiać,nie miałam na to siły. Odwróciłam się widząc zamurowanego chłopaka, od razu zamknął drzwi i uklęknął przed mną. Max położył swoje trochę zimne ręce na moich.
- Co się stało?Twój Tata wspomniał,że był tu Mike i kłóciliście się.
Podniosłam głowę widząc jego zmartwienie i ból wymalowany na twarzy. Położyłam swoją ciepłą rękę na Jego zimnawym policzku.
- Powiedział,że wyjeżdża na święta do Cioci do NY.- odparłam widząc jak skinął głową.- Mi też to powiedział,ale On tam zostaje?- rzekł.
- Ma niby załatwioną prace przez Ann.
- Wspomniał.- westchnął.- A o co się pokłóciliście?
- Bo On..- wybuchłam kolejną dawką płaczu. Byłam jak wrak,kompletnie nie wiedziałam co robić.Nie miałam nawet siły jeść,jak i oddychać.- Powiedział,że nie da rady być Ojcem w wieku dwudziestu lat i nie chce popsuć sobie przyszłości.
- Że co?!- wstał zdenerwowany chłopak. Odwróciłam głowę widząc jak Max wpatrywał się w ciemność za oknem kładąc ręce na parapecie,mocno na niego napierając. - Chwila nie rozumiem? Sam powiedział,że chce Tobie pomóc,przecież to było zanim mu powiedziałaś,że jest Ojcem!? Chciał z Tobą stworzyć rodzinę dziecku?! Co mu odbiło?
- Nie chce Go znać.- przeniosłam wzrok na miskę,którą chwyciłam. Usiadłam na łóżku po turecku,a zdenerwowany Brunet uczynił to samo.
- Jedz Rose.- spojrzał na mnie kiedy próbowałam odpychać od siebie pożywnie. - Musisz jeść.-poczułam ciepłą dłoń na moim rozgrzanym policzku.
- Max kochasz mnie?- podniosłam głowę do góry widząc w Jego oczach małe iskierki.
- Rose to nie odpowiedni moment,rozmawialiśmy o tym.
- Ale rozmawialiśmy o tym jak byłam z Mikem.Teraz jestem samotną Matką z dzieckiem w drodze i On się nie liczy.
- Odpowiem ci na pytanie jak zjesz płatki.- przysunął się bliżej mnie obejmując ramieniem.- No już,już jedz. - przerzuciłam oczami wciskając w siebie kolejną łyżeczkę wypełnioną zbożowymi,lekkimi płatkami i owocami.
- Chcesz trochę?- spojrzał na mnie rozbawiony.- Sądzisz,że dieta przydałaby mi się przed Świętami.
- Wcale tak nie uważam,po prostu pytam się,nie to nie. Więcej dla mnie.- poczułam w środku wypełnienie pustki,która została po Mike'u. Nagle przysunął swoją buzie wciskając do środka zawartość z łyżeczki.
- Przecież nie chciałeś?
- Nic takie nie powiedziałem.- połknął całując moje czoło.
Lekko uśmiechnęłam się widząc jak On wpływa na mnie.
- Więc? Odpowiesz mi?
- A co jeśli powiem tak? Zmieni to coś?
- Zmieni.- spojrzał na mnie ze zdziwieniem,kiedy odłożyłam prawie pustą miskę na stolik nocny.
- Co niby?
- Przy Tobie czuję się inaczej niż przy Mike, do Niego nie planuje wracać,nie chcę! Nawet,gdyby chciał. Nie zrobię tego. Zranił mnie mówiąc takie rzeczy.
- Słuchaj na razie tak mówisz,a co jeśli wróci za parę miesięcy i jednak zmienisz zdanie?
- Max nawet w tej chwili o Nim nie myślę,dzięki Tobie.- położyłam dłoń na jego ramieniu.- Zmieni się to,że też cię kocham, byłam zapatrzona w kobieciarza i nic wartego przystojniaka.
Podniósł głowę przysuwając trochę do mojej. Wiedziałam,że to jest to,że to właśnie Max mnie uszczęśliwi. Dlaczego nie widziałam,go od samego początku! Dlaczego!
Nie czekając na nic położyłam dłoń na Jego kark przysuwając go do siebie. Swoje usta wbił w moje, całowaliśmy się. Najpierw delikatnie,później coraz bardziej podkręcaliśmy tępo. Nagle przerwałam czując jak Mia zaczęła kopać.
- Co jest?-spojrzał na mnie kiedy przerwałam pocałunek.
- Mia,kopie.- dodałam uśmiechając się.
Chłopak wstał każąc zrobić mi to samo.
- Idź wykąp się,woda podobno relaksuje. Będę na Ciebie tutaj czekać.
Zdziwiłam się jego zachowaniem,dodałam lekki uśmiech zabierając z szafy koszulę nocną. Otworzyłam drzwi i wyszłam wpadając na korytarzu na Ojca,który wyszedł z łazienki.
- Jak tam gołąbki?
- Jakie gołąbki?- zdziwiłam się patrząc na Ojca.
- Mówię o Tobie i Max'ie- przewrócił oczami.
- Aaa, to zmienia postać rzeczy. A dobrze.- dodałam rumieniąc się.
- Szkoda,że nie zauważyłaś Go od początku,tylko wybrałaś Mike.
- Nie poruszajmy tego tematu,cieszmy się szczęściem. - dodałam i poczułam Jego ciepłe usta na moim czole.
Minęłam go wchodząc do środka. Zamknęłam łazienkę na klucz,rozbierając z siebie ubrania. Weszłam pod prysznic. Stwierdziłam,że szkoda czasu na wannę,skoro w pokoju czeka na mnie Książę z bajki. Ciepła fala wody zaczęła padać na moje ciało, wszystkie złe myśli opuściły moje ciało. Pozostał tylko Max,dziecko i rodzina oraz święta,które się zbliżają. Nie myślałam już o Mike. Nie miałam sił na Niego, miałam po prostu największego pecha,że go spotkałam. Dzieciak i tyle. Na ciało wylałam czekoladowy żel pod prysznic,który zaraz spłukałam. Wyszłam spod kabiny wycierając ciało w ręcznik. Wciągnęłam na siebie koszulę nocną dla kobiet w ciąży w biało-czerwoną kratkę. Obejrzałam się w lustrze myjąc zęby. Byłam coraz grubsza,a moja piłka coraz większa. Od początku ciąży przytyłam trzy kilo,ale wyglądam jakbym przytyła co najmniej osiem. Wyplułam resztki pasty z buzi i wytarłam twarz wychodząc z pomieszczenia. Otworzyłam drzwi od sypialni, uśmiechnęłam się lekko widząc Maxa,który leżał bez koszulki jak i spodni lekko przykryty kołdrą, spał pozostawiając miejsce dla mnie. Zgasiłam światło kładąc telefon na stolik i wróciłam do łóżka. Przysunęłam się bliżej Niego, przebudził się i od razu złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Czekałem,czekałem...- westchnął zaspanym głosem.- Aż zasnąłem.- wybuchnął śmiechem,a Ja wtuliłam się w Jego gołą klatę.








Obudziłam się czując pod sobą goły tors, podniosłam głowę widząc rękę Max'a,którą trzymał na moim brzuchu.
- Ała!- wydobyłam z siebie krótki krzyk,a po chwili poczułam malonowe usta na moim czole.- Dzień Dobry Rose.
- Cześć Max.- odwróciłam się składając delikatny pocałunek na Jego ustach.
- Czyżby Mia cię obudziła?
- Kopie jak szalona.- dodałam siadając na łóżku. Moje oczy od razu powędrowały wzdłuż ciała chłopaka. Idealnie zarysowany sześciopak. Lekko uśmiechnęłam się widząc te widoki,gdy do naszego pokoju drzwi się otworzyły. Momentalnie odwróciłam się widząc Belle.
- Rose kurier do Ciebie.- raptownie wstałam z łóżka,wychodząc z pokoju i jednocześnie zostając chłopaka samego. Dziewczyna udała się ze mną na dół zatrzymując się w połowie drogi na schodach. Podziękowałam starszemu mężczyźnie życząc mu Wesołych Świąt i zamknęłam frontowe drzwi kładąc paczkę na komodzie.
- Mmm. Ty, Max fajna z was rodzinka!
- Jaka rodzinka?
- No wiesz,dla dziecka?
- Nie gadał głupot. Max jest fajnym facetem,podoba mi się,ale nie jestem pewna,że stworzę z nim rodzinę. - Kiedy skończyłam swoją wypowiedź podniosłam wzrok do góry widząc Chłopaka w dżinsach z gołą klatą,który odwrócił się na pięcie i wrócił do pokoju.
Bella spojrzała na chłopaka i ze zdziwienia dodała cicho "UPS" schodząc na dół. Głęboko westchnęłam prawie wbiegając po schodach. Wpadłam do środka swojej sypialni widząc Bruneta opartego o parapet. Podniósł swój wzrok,dzięki czemu spotkał się z moim. Z zakłopotaniem zamknęłam za sobą drzwi. Nie chciałam,żeby to słyszał. Jest mi cholernie przykro.
- Max.- zrobiłam krok w Jego stronę.- Nie chodzi mi o to,że się nie nadajesz.
- A o co? Co jest ze mną nie tak!? Czemu od razu zaufałaś Mike'owi i pozwoliłaś,żeby stworzył z Tobą tą pieprzoną rodzinę!? Co?- odsunęłam się widząc Jego wybuch furii.- Przepraszam.- dodał.
- Ale On jest Ojcem dziecka.- zmartwiona podeszłam do Niego stając na tyle blisko,że mogłam słyszeć bicie serca Maxa.
- A czyli tu jest ta różnica! Od razu pozwoliłaś mu wrócić,bo miał tak jakby kartę na wstęp.
- Nie miał żadnej karty na wstęp! Co ty mówisz?!
- Właśnie,że miał! Był Ojcem,a Ty nie widziałaś nic poza tym,że mogłaś z nim stworzyć dom dla dziecka. Nie widziałaś nic! Tylko On się liczył.- wyminął mnie idąc w kierunku drzwi. Usłyszałam jak naciska klamkę,a Ja w tym momencie odwróciłam się widząc co robi.
- Max nie odchodź.
- Nie odchodzę,muszę to przemyśleć. Poza tym jutro jest Wigilia muszę w domu rodzicom pomóc i Tacie w warsztacie.- odparł i zamknął za sobą drzwi. Nie minęła chwila,a do mojego pokoju wparowała Siostra.
- Co jest!? Co On taki wkurzony?!
- Uważa,że Mike miał się lepiej,bo był Ojcem dziecka.
- Nie możesz mu pozwolić odejść! Rose!
- Wiem, wiem.. Jutro Wigilia jest dużo pracy w domu nie mam czasu na takie drobiazgi.
- Drobiazgi? Słyszysz się? Masz tu walczyć o swojego Faceta!
- Dobra Bell, zrozumiałam za pierwszym razem. Pójdę do Niego jeszcze wieczorem,Okej?
- To brzmi lepiej, a teraz chodź pomożesz mi w kuchni. Mama mnie zabije jak nie skończę tego jedzenia.
Uśmiechnęłam się i obydwie zeszłyśmy na dół przygotowując się do najważniejszych świąt dla rodziny w roku. Czyli Bożego Narodzenia.




Diament ma war­tość, kiedy go wy­doby­wasz, kiedy go sprze­dajesz, kiedy go ofiaro­wujesz, kiedy go tra­cisz, kiedy go odzys­ku­jesz, kiedy zdo­bi czoło w dniu święta. Nie znam war­tości zwykłego diamen­tu. Bo­wiem diament dnia pow­szed­niego jest zwyczaj­nym kamieniem. 


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!

Jak się podoba?


NEXT ---> 2-4 GRUDNIA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz