czwartek, 7 lipca 2016

Rozdział Dwunasty.

Minęło kilka godzin.A ja siedziałam na łóżku próbując dodzwonić się do Mamy,aby przyśpieszyła mój powrót do Domu. Nie mam siły! Normalnie wszystkiego mi się odechciewa. Gdy do pokoju wszedł Max. Spojrzał na mnie i usiadł na krawędzi łóżka.
- O co tym razem poszło?
- Przychodzisz do mnie z myślą,że to Ja jestem winna?
- Nie,pytam po prostu..Bella dzwoniła..
- A czyli Bella do Ciebie dzwoniła. Yhmm. Super! Sama nie może ze mną pogadać tylko wysyła pośrednika.? A jest tuż obok. Ciekawie.- wkurzona wstałam opierając się o parapet.
- Rose o co chodzi.
- Rodzice na nią naskoczyli,że ma szlaban. I Ja dodałam parę słów, Ona również. I znowu z tego wyszła kłótnia.
- Okej.. A o co dokładnie?.
- Nie obraź się,ale..Nie pasuje mi ten związek. W ogóle nie podoba mi się jak Ona mnie traktuje.
- Powiedziałaś jej to?
- No tak.. Powiedziałam jej,że ma mnie przeprosić,ale Ona nie chce zmieniać swojego zachowania i Ja powiedziałam jej..
- Że..?
-  W takim razie szybciej wracam do domu.
- Słuchaj..- podszedł do mnie przytulając.- Masz wyjechać za prawie tydzień. Bez jednego dnia. I chcesz jechać jeszcze szybciej? Zwariowałaś.Błagam cię porozmawiaj z nią.
- Max nie ma takiej opcji.
- Proszę cię..- podniósł mój podbródek lekko przyciągając do siebie.
- Nie.- szepnęłam z myślą co my wyprawiamy. Szybko odsunęłam go od siebie każąc,aby wyszedł z pokoju. Kiedy zamknął za sobą drzwi usłyszałam dzwoniący telefon.
- Cześć Mamo..- rzekłam prawie wybuchając płaczem.
- Dziecko co się stało?
- Znowu się pokłóciłam z Bell.Chyba chce wracać.
- Przecież wracasz za tydzień.
- Możesz to przyśpieszyć?
- Ehmm. Zobaczę,pogadam z moją asystentką i spróbuje coś z tym zrobić Okej?
- Dziękuje ci bardzo..
- Słuchaj Skarbie jestem zajęta zadzwonię później.- westchnęłam i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.







Przez resztę dnia ani Ja ani Bella nie wyszłyśmy z pokoju. Dalej jesteśmy pokłócone i nie mam zamiaru pierwsza wyciągnąć ręki na zgodę. Nie ma takiej opcji! Niedawno dostałam SMS-a od Mamy,że najwcześniej mogłabym wyjechać za 3 dni. Zgodziłam się. Nie chce tu dłużej być. Muszę jeszcze znowu pogadać z Mike'm. Kurdę nie chce wyjeżdżać, jeszcze wcześniej niż zaplanowałam. Ale przez pustą blondynę nie zostanę tu dłużej. Przebrałam się w dżinsy i błękitną bluzę z kapturem. Włosy związałam w kitka a na nogi założyłam Vansy. Wrzuciłam jeszcze do kieszeni telefon i wyszłam z pokoju. Szłam korytarzem,a kątem oka zauważyłam lekko uchylone drzwi do pokoju Belli widząc ją całującą Max'a. Odpuściłam sobie ten widok i zeszłam na dół.
- Wyjeżdżam.- oparłam się o futrynę widząc jak Marry szykuje coś do jedzenia.
- Że już?
- Nie za trzy dni.
- Rose wiesz,że nie musisz tego robić.- usłyszałam głos Taty z tyłu,który wymieniał żarówkę w lampie na holu.
- Nie mam ochoty tutaj być dłużej! A teraz wychodzę.
- Gdzie idziesz?
- Przejść się.- warknęłam zamykając frontowe drzwi.
Oczywiście,że nie idę się przejść tylko idę na tą walkę,która jest za prawie 30 minut. Wiedziałam,że klub czy jak się te miejsce się nazywa jest niedaleko. Minęłam jedno skrzyżowanie,później drugie widząc tą siłownie,na którą chodzi Mike a przed nią mnóstwo ludzi,którzy stali w kolejce wchodzą do środka. Stanęłam na końcu podsłuchując rozmowy mężczyzn. Paru się spojrzało na mnie,ale próbowałam to ignorować.Kiedy minęła kolejka i miałam już wchodzić poczułam chwyt ręki i ujrzałam wysokiego ochroniarza.
- Kobietą wchodzić nie wolno.
- Co mnie to obchodzi.
Grupka facetów zaczęło się z Niego śmiać. A Ja wyrwałam rękę z Jego ucisku.
- Nie będę się powtarzać.
- Ja też.- rzekłam i weszłam do środka. Myślałam,że mnie siłą wyciągnie,ale chyba sobie odpuścił. Stałam w ciemnym pomieszczeniu. Jedyne światła jakie tutaj były to te,które skierowane są na ring. Sędzia wszedł na ring. Moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły,gdy ujrzałam Eddy'ego.
- Witam wszystkich!!- zaczął krzyczeć do mikrofonu.
Zaczęłam przeciskać się do przodu,aby widzieć wszystko. W jednym pomieszczeniu było mnóstwo ludzi. Oczywiście sami faceci. Rozglądałam się w każdą stronę,ale nikogo znajomego nie widziałam.
Nagle znowu Eddy przemówił.
- W prawym rogu silny,niezniszczalny,robot Mike!- kiedy krzyknął Jego imię cały tłum zaczął klaskać i krzyczeć "Mike".Mój ukochany chłopak Mike.. Chwilę później wywołał drugiego boksera.
Zaczęła się walka.. Przeciwnicy przybili sobie "żółwika" w rękawicach, a Ja poczułam jak ktoś mnie chwyta za ramię obracając do siebie.
Przed mną stał wkurzony Max.
- Boże co ty tu robisz! Oszlałaś!?
- Max uspokój się..Chciałam zobaczyć tylko jak walczy Mike.Faktycznie nie lubię tego sportu,ale tam jest mój facet! O co ci chodzi?.
- Skąd wiedziałaś,że dziś walczy?
- Wczoraj na plaży jakiś Jego kolega poszedł i mu powiedział.
- Musimy się zaraz zmywać rozumiesz. - zaczął się rozglądać dookoła sali.
- Co? Czemu?
- Policja zaraz tu przyjedzie. Ktoś nas wsypał.
- Co? Przecież tylko walczą,przecież mogą?
- Rose zrozum mnie to jest inny boks.
- Żartujesz teraz tak?!.
- Rose..Czekaj.- zaczęłam wycofywać się do wyjścia. Nie mogłam tego znieść. Oni mnie okłamali. Trenują Boks? Yhmm. Tylko to trochę inny? To jaki!? Inny czyli nielegalny. Jeśli zaraz z stąd nie wyjdę to nas policja zamknie.
- Czekaj!- chwycił mnie za rękę tuż przy drzwiach.
- Max czemu mi nie powiedziałeś! Co? Przecież nie jestem głupia. Mike co drugi wieczór mi nie odpisuje SMS-ów. Ciekawe czemu? Walczy w nielegalnych walkach! A Bella wie?
- Przestań.. Proszę cię. Musimy się zmywać.
- Pytam się wie?
 Spojrzałam na Niego,gdy nagle zostaje rzucona na podłogę. Próbuje się rozglądać dookoła,lecz jest tak ciemno,że tylko widzę Max'a który leży obok mnie a jego obezwładnił jakiś mężczyzna w mundurze. Czy to jest policjant. Nie umiałam rozpoznać dopóki do środka nie wbiegło ich więcej krzycząc : Policja wszyscy na podłogę,zostaliście zatrzymani!!
Super.. Lepszego dnia nie mogłam sobie wyobrazić...




Bo praw­dzi­we uczu­cie nig­dy nie wy­gaśnie. I możemy się zarze­kać, przy­sięgać i da­wać so­bie ręce uciąć że ten ktoś jest już dla nas nieważny, a praw­da jest ta­ka że był, jest i będzie bo je­go oso­ba za­mie­szku­je pe­wien ob­szar w naszym ser­cu. I na­wet ochro­na, ko­mor­nik czy po­lic­ja nie są w sta­nie go stamtąd wysiedlić. 

---------------------------------------------------------------------

Hej :D

Jak się podoba rozdział? 
Dużo informacji,a akcja się bardziej rozwija!
Rose już wszystko wie.więc może wracać do Barcelony.
ŻARTUJE OCZYWIŚCIE ;)

CZYTAMY,KOMENTUJEMY!! :*

NEXT --->    14-16 LIPCA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz