środa, 10 lutego 2016

Rozdział : 5

Siedziałam na blacie w kuchni od dłuższego czasu. Trzymając kubek z sokiem zauważam jak z góry schodzi Merry z Tatą ubrani w eleganckie ubrania w kierunku drzwi.
- Uważajcie na siebie. Błagam was.- wychyla się głowa Ojca na co kiwam głową.
Zgodziłam się. Tak właśnie to zrobiłam. Jadę na wyjazd z tym chujem i chłopakami. Spoglądam na telefon,na którym widnieje połączenie od mojego kolegi z Barcelony.Szybkim ruchem naciskam na zieloną słuchawkę i wychodzę na korytarz.
- Cześć!
- Cześć Lucas,jak tam?
- No wszyscy czekają aż wrócisz.
- Jeszcze na pewno nie wrócę.
Widzę jak drzwi się otwierają a do domu wchodzi Max. Uśmiechnięty mija mnie i siada na krześle bacznie mnie obserwując.
- Co ty tam właściwie robisz? Co? Nie stęskniłaś się za mną?
- Hmmm. Za tobą bardzo!- zaczęłam się śmiać.- Słuchaj jestem tutaj na razie na miesiąc. Za trzy tygodnie jestem.
- No i o to mi chodziło! Do zobaczenia!- wkładam telefon do spodenek wchodząc z powrotem do kuchni.
- Cześć.
- Hej. Spakowana?
- Ta..
- Widzę,że się mało cieszysz na wspólny wyjazd.
- Nie podoba mi się mały szczegół.
- Niech zgadnę. Eddy?
- Bingo.
- Jestem gotowa!!- odwracam głowę widząc Bell schodzącą z schodów z dwoma walizkami.
- Widać.- podchodzi do niej Max zabierając torby.
- Dalej jesteś zła?
- Trochę.
- Weś! Będziemy się świetnie bawić.
- Hej! Dziewczyny! Chodźcie!- słyszę wołanie z dworu.
- Na nas czas.
Posyłam dziewczynie lekki uśmiech i wychodzę na dwór zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- Zostaje na trzy tygodnie.
- Co?
- Słyszałem Mike.
Idę w kierunku najnowszego ranger rover'a, przy którym stoi Mike z Max'em a ten dupek pakuje wszystkie torby do bagażnika.
- Hej Rose.
- Cześć Ed.- odpowiadam.
- Brak humoru.- dodaje Bella składając na jego ustach pocałunek. Nie kurde wcale ze sobą nie są. Wcale.. Przytuliłam na przywitanie Mike,który był trochę zmieszany i z pewnością domyślał się,że słyszałam ich całą rozmowę.
- No to jedziemy!- dodał Edd. A ja wpakowałam się na same tyły pojazdu a za mną Mike z Max'em. Wielmożny Pan z wielmożną Panią siedzieli na przodzie. Okulary nałożyłam na głowę,którą oparłam o okno widząc oddalające się budynki mieszkalne.



Minęło już sporo czasu. Może dwie,trzy godziny. Podnoszę głowę z ramienia Mike. Spałam. Spoglądam na przód Bella także śpi. Eddy skupia się na drodze a Mike z Max'em o czymś gadają.
- Edd kiedy będzie ten cholerny postój?
- Już Mike już kurwa.- odpowiada zjeżdżając na parking stacji paliw. Podjeżdża na stanowisko wysiada z auta tak samo my robimy zostawiając śpiącą Blondynkę.
- Jeśli myślisz,że zatrzymałem się po to abyś się mógł wylać to jesteś w błędzie stary!- podszedł do niego Mike szturchając go ramieniem.
Dogoniłam Chłopaka,który podążał w stronę stacji paliw. Weszliśmy do dużego budynku. Cały był wypełniony jedzeniem, akcesorią do samochodu a za blatem stał młody szczupły brunet.
- Toalety? - pyta Mike a on tylko wskazuje kierunek.
Zatrzymuje się przed drzwiami,które otwieram i wchodzę następnie do damskiej toalety.
Widok jaki zastałam był bardzo straszny. Umywalka nie myta od tygodnia,na ścianach jakieś napisy a w kiblu ulatniały się straszne zapachy. Byłam bardzo zniechęcona się tutaj załatwić,ale wiedziałam,że już nie będzie kolejnego przystanku. Więc się w końcu zdecydowałam,że skorzystam jednak z tej toalety. Kiedy planowałam już umyć ręce popchnęłam drzwi widząc umywalkę i lustro. Wypuściłam wodę z kranu widzą jak się drzwi otwierają, a do środka wszedł we własnej postaci Eddy.
- Męski jest obok.- rzekłam wycierając ręce szarym papierem.
- Musimy chyba pogadać.
- Emm a mamy o czym?- mijam go podchodząc do drzwi.
- Czekaj.- chwyta mnie w mocnym uścisku za rękę.
- Co ty chcesz?- dosłownie warczę.
- Wiedziałem,że jednak nie przypadniemy sobie do gustów.
- Co ty ode mnie chcesz Edd.
- Myślisz,że nie wiem co o mnie sądzisz?
- Coś jeszcze.- patrzę w jego oczy.
- Jeśli na serio myślisz,że Bella sobie mnie odpuści to jesteś w błędzie.
- Pff. Jesteś zbyt pewny siebie.- popchnęłam drzwi widząc Mike,który miał wkurwiony wzrok bacznie obserwując Eddy'ego.
- Wróć się.- popycha go i wchodzą z powrotem.Słyszę tylko jak Mike podnosi głos mówiąc mu,żeby się ode mnie odczepił.
- Jest zajęta?- widzę dłoń zaspanej Belli.- Czy tam jest Edd z Mike'm?!- popycha drzwi.
- Jeszcze raz coś jej powiesz a masz przejebane.- popycha go na ścianę a Eddy go uspokaja widząc jak do środka wchodzi Bella.
- Co tu się dzieje!?
- Już nic.- wychodzi Mike zostawiając ich w środku.
Widząc wściekłego chłopaka odchodzę nie zwracając uwagi na nic. Mijam parę osób w przejściu u wychodzę na część sklepu opuszczając budynek.
- Rose czekaj..- chwycił moją dłoń.
Spoglądam w Jego oczy,które po woli zmieniają się na mniej wścieklejsze. Lekko się uśmiecha na co odwzajemniam.
- Musiałem zareagować,żeby wiedział.
- Co wiedział.- opuszczam okulary będąc w jego objęciu.
- Żeby wiedział,że jesteś moja.- szepnął.
A ja tylko lekko się uśmiecham składając pocałunek na jego ustach.
- Zawsze się wkurzam jeśli coś mi nie wychodzi, albo na czymś mi zależy. Takie drugie oblicze.- całuje w czoło a następnie obejmuje mocno moją dłoń idąc do auta ,w którym siedzi Max.
Chwilę później wsiada kierowca z przyrodnią siostrą.
- Co tam się stało? - pyta Max.
Widzę tylko wzrok w lusterku Eddy'ego. Najpierw na mnie później na Mike.
- Nic.- odpowiada.
Przez kolejne trzydzieści minut jedziemy i w końcu zjeżdżamy z drogi ekspresowej w leśną drogę. Jadąc między drzewami nic nie widać dopóki nie wjeżdżamy pod wielką bramą, za którą biegają dwa duże boksery i chodzi ochrona.
- Dzień dobry Panie Frederic!
- Eddy! Wjeżdżaj.- odkrzykuje wciskając pilot a brama się na oścież otwiera. Wysiadam z auta podziwiają widoki. Jest tutaj jakbyśmy byli w lesie,nad jeziorem i w najdroższym miejscu jednocześnie. Widzę jak z tarasu wychodzi starsza kobieta z ręcznikiem w ręce.
- Obiad jest gotowy Eddy.
- Dziękuje Pani Eve.
Każdy zabiera swoją torbę wchodząc do środka domu,a dokładnie do salonu.
- Chcecie te same pokoje?
- No raczej.- odpowiada Max.
- Chodź Rose pokaże ci pokój.- spoglądam na Mike,który najchętniej zrobiłby to za Niego.
Zabiera moją walizkę wchodząc do góry po drewnianych schodach. Uuu. Jaki dżentelmen, pewnie zdarza mu się to raz na rok. Chyba dzień dobroci dziś. Zatrzymaliśmy się przy jednych z beżowych drzwi,których na korytarzu było sporo.
- Proszę.- otwiera wskazując dłonią. Robię jak karze. Wchodzę do środka pokoju widzą wielką sypialnie z widokiem nad jezioro. Bardzo luksusową sypialnie.
- Ulubiona sypialnia mojej mamy.
- Wiesz Ja mogę spać,gdzieś indziej.
- Nie no co ty. Pokój dla wyjątkowej osoby.- posłał uśmiech. - Jak się rozpakujesz to zejdź na dół na obiad.- wyszedł,ale i zaraz wrócił.
- A no i szczęścia z Mike'm.- uśmiechnął się i wyszedł zamykając drzwi.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej!
Jak się podoba?
Przepraszam za opóźnienie.
Czytamy! :)
No i do zobaczenia..

WIDZIMY SIĘ --> 19-21 LUTY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz