poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział Czwarty.

Zajeżdżamy pod włoską restauracje. Przynajmniej tak mi się wydaje,gdyż nad drzwiami widnieje napis po włosku. Wysiadam z samochodu czekając aż to samo zrobi Mike. Dopiero kiedy wysiada zauważam jak nieziemsko wygląda. Ciemna koszula,marynarka.
- Naprawdę świetnie wyglądasz.- uśmiecham się kiedy podchodzi do mnie otwierając drzwi do budynku. Wchodząc do środka dostrzegam kilka stolików wolnych. Zajmuję miejsce przy stoliku dla dwojga siadając na bardzo wygodnym skórzanym fotelu. Biorę do ręki kartę Menu kątem oka obserwując jak kelner nalewa nam wina.
- Bella mi wszystko powiedziała.- podniosłam wzrok za karty widząc zdziwienie Mike.
- Dokładnie o czym?
- O nas.- posłałam uśmiech.
- Ona ma czasem nie wyparzony język.- westchnął zaciskając zęby.
- Cała Ona.-spojrzałam na kelnera.- Poproszę spaghetti. - Ja również.- dodał Chłopak.
- To jaki jest powód,że tutaj jesteśmy?- odłożyłam Menu patrząc na Bruneta.
- Jeden powód znasz. A drugi jest taki,abyśmy się bardziej poznali.
- Mhm.- lekko się uśmiechnęłam.
- To co chcesz o mnie wiedzieć?- dodałam.
- Jesteś zajęta?- kiwam przecząco głową.- O przeszłość nie pytam. Nie chcę cię męczyć. A sport jakiś uprawiasz?
- Biegam,ćwiczę. Jak każda dziewczyna w moim wieku. A ty?
- Boks.- spojrzałam na niego z przerażeniem.- Coś nie tak?
- Nie,nie.. Zdziwiłam się tylko. A Max też?
- Tak.- posłał uśmiech.
- Jego Ojciec ma Club, w którym ćwiczymy.
- Walki też?
- Też.
Świetnie- pomyślałam. Boks jest strasznym sportem. Nie ukrywajmy. Cały czas obserwowałam Go. Przecież nic o nim nie wiem.? O czym rozmawiać. O co mogę zapytać?
- A rodzina?
- Moi rodzice zginęli w wypadku,a Brat mnie zostawił rok temu.
- Przepraszam..
- Nie przepraszaj, skąd mogłaś wiedzieć. 
- To sam mieszkasz?
- Tak parę ulic od domu Belli. - odpowiedział kiedy młody kelner przyniósł nam jedzenie.
- Smacznego.- dodał odchodząc.
- A jak się poznaliście z Bellą?
- Była jakaś impreza. Podeszła do nas i Max zorientował się,że to jest Jego sąsiadka.Później u Eddy'ego też się widzieliśmy i jakoś tak lecą dwa lata. - Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.- rzekłam jedząc pyszne jak i gorące spaghetti.
- Nie jesteś czasem zła na Bellę i Marry,że odebrały ci Ojca?
- Na początku byłam i to bardzo. Ale teraz są dla mnie jak rodzina. Mam słaby kontakt z Mamą. Ciągle wyjeżdża,bo współpracuje z jakąś firmą w Chinach. Czasem warto zostawić całe swoje życie na dwa miesiące i przyjechać do Seattle. Naprawdę warto. Pewnie w Barcelonie siedziałabym na plaży ze znajomymi przy piwie i jak co dzień byśmy się świetnie bawili.
- To czemu tu przyjechałaś tak właściwie?
- Myślałam też o tym,aby tutaj studiować.
- Zostawiłabyś wszystko?.
- Przyjaciele,imprezy i słońce z Barcelony to nie wszystko. Mamę widuję dwa dni w tygodniu i jest to Sobota i Niedziela. W sobotę wychodzę na miasto a w Niedzielę się uczę i tak naprawdę nie mam kiedy z nią pogadać. Tylko ciągle dzwoni. Jest strasznie zapracowana,dobrze mnie wychowała,ale czasem mi jej brakuje.
Siedząc patrząc na chłopaka dużo myślałam o tym wszystkim. O mamie, studiach, znajomych. Jestem tutaj trzeci dzień i nikt nie zadzwonił, nie napisał. Jakbym wyjechała w miasto,gdzie nie ma cywilizacji,zasięgu i życia.
- Zbieramy się?
- Chyba tak.- lekko się uśmiechnęłam wstając.
Wychodzimy na zewnątrz. Mike otwiera dla mnie drzwi pasażera i chwilę później zajmuje miejsce kierowcy.
- Pojedziemy w jeszcze jedno miejsce.
- Okej.- odpowiedziałam wbijając wzrok na ciemną ulicę,którą mijaliśmy.




Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu. Mike usiadł na barierkach. Podeszłam do Niego przekładając nogi na trawę i siadając obok niego widząc cały piękny widok na miasto nocą. Było słychać dużo dźwięków, hałasu a tutaj był spokój. Na ulicy było zaledwie parę lamp i oprócz parku po drugiej stronie nic tu nie było.
- Fajne miejsce.
- Max mi je pokazał kiedy mieliśmy dziesięć lat. Zawsze się śmialiśmy,że to miejsce ,w którym możesz mówić wszystko i tak cię nikt nie usłyszy. Mieliśmy bazę tutaj zrobić,ale rodzicie się nie zgodzili. Naprawdę świetne miejsce. - westchnął wspominając.
- Rose chce wiedzieć czy Ty i Ja.. Jest jakaś szansa.?
- Na tą chwilę trudno mi o tym mówić skoro znamy się parę dni.
- Ja nie oczekuję nic od Ciebie teraz. Ale pytam na zapas.
- Tak.- posyłam uśmiech kładąc głowę na Jego lewym ramieniu.
Poczułam jak obejmuje mnie ręką przyciągając bardzo blisko siebie. Podniosłam wzrok w górę widząc jak bacznie mnie obserwuje. Nachyla się trochę w moim kierunku a Ja składam lekki pocałunek na Jego ustach. Spoglądam na Niego zastanawiając się czy to jest na pewno dobry pomysł,aby całować się na pierwszej randce i po trzech dniach znajomości. Gdy nagle Mike nie zastanawia się i całuje mnie namiętnie..
Odsunął głowę patrząc się prosto w moją stronę. Nic nie mówiliśmy tylko się patrzeliśmy. Kiedy nagle zadzwonił Jego telefon. Przejechał palcem po ekranie przykładając do ucha.
- Co jest?.. Serio teraz Max? Nie możemy za godzinę? Dobra.- zdenerwowany wkłada iPhone do kieszeni wstając i podając dłoń.
- Musimy jechać. Max mnie potrzebuje. - chwytam Mike dłoń przechodząc przez barierki idąc do samochodu. Jest zły, widać to. Wsiada przed kierownicą zniesmaczoną miną napina mięśnie twarzy odjeżdżając.
- Wszystko Okej?- kładę delikatnie dłoń na Jego kiedy zmienia bieg.
- Tak.- odpowiada spokojnie.
- Mike jeśli chcesz o czymś pogadać to możesz mówić.- pokręcił głową i zaczął się śmiać pod nosem.
- Uwierz mi o tym byś nie chciała rozmawiać.
Kolejny raz mnie zaskakuje. Widzę,że coś ukrywa,ale nie chce za cholerę tego powiedzieć. Wierzę w to,że kiedyś mi to powie. Gdyby to nic ważnego nie było to by się teraz nie denerwował.
- Jesteśmy na miejscu.- spojrzałam na znaną mi ulicę.
- Dziękuje za kolację.-ucałowałam jego policzek. - Ja również.- dodał,kiedy wysiadłam z auta.
- Cześć.- widzę przed sobą wysokiego chłopaka z torbą sportową na ramieniu.
- Cześć Max.- odpowiadam kiedy mnie przytula.- Pięknie wyglądasz.- szepcze otwierając drzwi a Ja mijam samochód czując ich wzrok na sobie wchodząc na ścieżkę,która prowadzi do domu. Lekko naciskam klamkę i zamykam drzwi wchodząc do środka domu.
- Co tak szybko?
Spoglądam na zdziwioną Marry,która siedzi na fotelu oglądając jakiś film.
- Mike musiał coś załatwić.- dodaję widząc jak z góry schodzi Bella.
- Wystawił cię serio?
- Bell! Wcale,że nie. Musiał gdzieś jechać z Max'em.
- Chodź na górę! Pogadamy w pokoju na spokojnie. - dodała kiedy wspinałam się za nią po schodach.
- Całowaliście się chociaż?- usiadła na łóżko zamykając laptopa.
- Może..- zaczęłam się uśmiechać.
- Z języczkiem?
- Bella!
- No muszę wiedzieć po prostu!- zaczyna się śmiać.- A mówił ci gdzie musieli jechać?
- Był bardzo zdenerwowany. A ty czegoś nie wiesz? Skoro się przyjaźnicie dwa lata?
- Rose,gdybym wiedziała jakie mają tajemnice to bym ci dawno powiedziała uwierz.
- Pozwalasz sobie,aby ci nie mówili prawdy? Coś ukrywali? Bella!
- Wiem,że coś kryją,ale nie mieszam się. Skąd mam wiedzieć,czy to nie jest jakieś gówno. Wolę,żyć bez świadomości i przyjaźnić się niż wiedzieć i nienawidzić ich.
Usiadłam na krześle zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi. Gdyby to naprawdę nic nie znaczyło dawno by mi to powiedział Mike. Choćby dziś na kolacji.
- Właśnie zapomniałam ci powiedzieć. Był u mnie Eddy i wspomniał czy nie pojechałybyśmy z nim i z chłopakami nad Jezioro,gdzie ma super willę.
- Bella po tym wszystkim dalej chcesz z nim gdzieś jechać?
- Rose błagam cię nie zaczynaj.
- Dobra to jedź!- krzyknęłam, jak jej tak bardzo zależy jechać z tym dupkiem.
- Ale bez Ciebie nie pojadę.
- Ale Ja z nim nie chcę jechać.
- Rose weź no! To tylko parę dni.
- Parę dni, czyli ile?
- Pięć może siedem.
- Na tydzień? Oszalałaś?! Marry wie?
- Jeszcze nie.
- Kiedy mielibyśmy wyjechać?
- Jutro rano.
- Jutro rano!? Świetnie.- wstałam otwierając drzwi.
- Rozumiem,że mam się pakować?- dodała kiedy wyszłam z pokoju.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :)
Jak się podoba?
Widzimy się za tydzień!

5-7 LUTY!



                                             


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz