piątek, 19 lutego 2016

Rozdział Szósty.


Cały dzień zleciał dosyć szybko. Nic szczególnego na tej cudownej posesji nie robiliśmy. Odkąd tu przyjechaliśmy ciągle pijemy. Cały czas. Pijana jestem już dobre parę godzin,ale nad wszystkim jeszcze panuje i cały czas kontaktuje. W końcu nadszedł wieczór. Pierwszy wieczór tutaj i pierwsza impreza. Eddy ściągnął swoich znajomych,aż z Seattle. Jesteśmy na "wakacjach" no bardziej na wyjeździe i on tu obcych ludzi sprowadza. Czyżby mu nie wystarczamy? Zabrałam kolejne piwo,z jednej ze skrzynek,które stały na stole w kuchni. Dookoła mnóstwo ludzi. Kątem oka widzę świetnie bawiącą się Belle,która tańczy na jakimś fotelu a w bardzo bliskiej odległości stoi Max z Eddy rozmawiając z jakimś chłopakiem. Jednak w całym tłumie nie dostrzegam Mike. Nie przejmuje się tym zbytnio. Otwieram piwo i wychodzę na taras,gdzie jest też parę osób. Mijam je udając się do schodów wykonanych z jakiegoś drogiego marmuru lub innego tworzywa. Nie znam się do końca. Prowadzą w dół. A tak naprawdę to do drewnianego mostku,który znajduje się na jeziorku.
Mijam parę drzew i nagle czuję,że jestem na podeście.  
Idąc robię trochę hałas, z powodu starego drewna. Unosząc głowę widzę niebo pełne gwiazd i ćwiartkę księżyca,ale oprócz tego wszystkiego zauważam na samym końcu mostku lampkę. Tak to jest światło,tak mi się przynajmniej wydaje lub jestem już tak bardzo pijana i powinnam wracać. Jeszcze się utopię.
- Mówiłem,że chce być sam!- zatrzymuje się,a z przerażenia wylewam na nogę piwo. Rozpoznaje ten głos,tą barwę. Zbliżam się jeszcze bardziej i dostrzegam osobę, a dokładnie poprzez światło odbijające się na plecach,że to jest dobrze zbudowany chłopak. 
- Nie chce się powtarzać. Dajcie mi do cholery spokój!- wkurzony krzyczy nachylając się po światło a następnie unosi je w górę.- Kto tam jest?- rozpoznaje Mike.
Robię parę kroków do przodu,aż do momentu kiedy skrawek światła chwyta moją postać a Chłopak może rozpoznać,któż tam był.
- Nie chciałam ci przeszkadzać,ale ta impreza do góry(pokazuje palcem na budynek,który znajduje się na skałach i słychać jeszcze muzykę) jest strasznie nudna..
- Jesteś pijana. Siadaj.- usiadł klepiąc miejscem obok siebie. 
Robię tak jak każe. Czuje coś miękkiego pod tyłkiem. Chyba jakiś koc zabrał z domu. Biorę łyka piwa i chwile później opieram głowę na jego prawym ramieniu a On mocno obejmuje mnie w pasie. 
- Widzę,że brak humoru ci dopisuje.
- Mam powód.- odpowiada prawie warcząc.
- Mogłam nie pytać.- szepczę,ale za pewne to słyszy.
- Czemu mi nie powiedziałaś,że planujesz za dwa tygodnie wrócić do Barcelony.
- A czyli o Mnie chodzi!- spoglądam na Niego kładąc między nami lampkę.To dlatego był cały czas taki "tajemniczy".
- Czemu mi nie powiedziałaś.- pokiwał głową.
- Mike jestem na wakacjach,a tam mam rodzinę, znajomych,uczelnię. Muszę wracać.
- Wczoraj jeszcze mówiłaś coś innego.
Odwracam głowę w kierunku wody,która w blasku księżyca wygląda mrocznie i cudownie. Jest tu naprawdę świetnie!
- Nad czym ci tak bardzo zależy. Zrobi ci to jakąś różnice czy będę tutaj czy w Hiszpanii?
Dopiero kiedy wypowiedziałam to, zrozumiałam,że wczoraj mi powiedział jak mu na mnie zależy. Cholera!
- Wiesz co nie było tematu. Jesteś naprawdę pijana. Może cię odprowadzę do pokoju. Jutro wrócimy do tej rozmowy. - wstał podając mi dłoń. Ruszyłam pierwsza kończąc alkohol a Mike zabrał lampkę oraz koc.
- Tylko mi tu czasem nie wpadnij do tej wody. Jest pewnie cholernie lodowata!- dodaje z śmiechem bacznie mnie obserwując. 
Mija niecałe dziesięć minut a już znajduje się w swoim pokoju. Będąc na środku pokoju ściągam szorty zostając w koronkowych majtkach oraz top ukazując w tym samym kolorze stanik. Następnie rzucam się na łóżko przykrywając się do pasa.
Widzę jak z balkonu wchodzi do pokoju Mike,który od razu spogląda na spodenki i top,który leży na podłodze. 
- Powiedz mi,że masz coś na sobie pod tą kołdrą?- pyta stojąc tuż obok mnie.
- Oczywiście. Mike połóż się obok mnie.
Spojrzał na mnie i przez chwilę się zastanawiał. Bacznie mnie obserwował i w końcu zmięknął i zrobił to co chciałam. Ściągnął z siebie czarny T-shirt ukazując piękne ciało, prawdziwego Boga. 
Opierając głowę o ramę łóżka objął mnie a ja ułożyłam głowę na jego torsie. 
- Wiem,że jestem pijana. Uświadamiam to sobie.
- No to też dobrze.
- Ale wiem dobrze,że Ty coś czujesz do mnie.- uniosłam głowę kładąc dłoń na jego brzuchu będąc na równi z jego twarzą. W ten sposób ukazałam swój biust w czerwonym koronkowym staniku oraz skrawek umięśnionego brzucha.Od razu Jego wzrok ląduje niżej. Mimo,że Ja przez cały czas patrzę na Niego. Halo oczy mam wyżej?
- Skończmy ten temat co?
- A może nie chce?- podnoszę się jeszcze wyżej i jeszcze bliżej jego ust. Nie zastanawiam się po prostu go całuje. A On momentalnie odwraca mnie nie przerywając pocałunku. Tym razem to Mike był na górze. Zaczęło być namiętnie. Oplotłam ręce na jego barkach a nogi w pasie. On za to zaczął składać pocałunki wszędzie: dekolt, usta, szyja,szczęka. Zaczęliśmy się zachowywać jak opętani ludzie. 
- Kocham cię.- szepcze do mojego ucha. Spoglądam na niego. "zatrzymując to wszystko" Wbijam wzrok w jego zamyśloną twarz czekając co na to powiem. Co powiem na słowo " Kocham cię" Przetrawiłam to i składam lekki pocałunek na Jego ustach trzymając dłonie na jego policzkach. 
- Ja ciebie też.


Rano

Otworzyłam oczy widząc drzwi z ciemnego drzewa. Oprócz tego rozpoznaje,że jest już ranek widząc jasność w całym pokoju. Biorę głęboki wdech i zastanawiam się co wczoraj tak na serio robiłam. Muszę sobie wszystko po kolei poukładać. Przyjechaliśmy tutaj. Coś koło 11 rano. Później był obiad i tam już się pojawił alkohol. No tak.. Później? Emm? Aaa. Później się opalałam na tarasie pijąc kolejnego drinka. Jeszcze pamiętam jak Eddy przychodzi do nas mówiąc,że dziś wieczorem jest wielka impreza. Pamiętam jeszcze popołudniu lody,jezioro i wszędzie alkohol. No i podsumowując. Najebałam się bo nic więcej nie pamiętam. Kompletnie. Unoszę głowę widząc rzucone ubrania na podłogę. Yeep! Tak właśnie robię po pijanemu. Widzę jeszcze przy łóżku butelkę amerykańskiego piwa. Oczywiście pustą. No jakby inaczej. No dobra. Koniec żartów. Chyba nic tak na serio się nie stało. Mimo,że się upiłam. Mały,ale to malutki szczegół. 
- Nie śpisz już? - Moje oczy mają największy rozmiar jakiś się da zrobić słysząc zaspany męski głos,który należy do Mike. Wstaję obok łóżka patrząc na Jego nagą klatę. Faktycznie taki poranek mógłby być codziennie. 
- Powiedz mi,że my nie zrobiliśmy tego.
- Oczywiście,że nie.
- Jak ty się tu znalazłeś?
- Emm..- pokazuje palcem w kieurnku mojego ciała. Spoglądam w dół widząc siebie w koronkowym komplecie. Super nie mogłeś powiedzieć wcześniej.
Siadam na rogu łóżka owijając się ręcznikiem,który leżał na krześle tuż obok. 
- Więc?
- Przyszłaś do mnie na pomost wieczorem? Pamiętasz? - kiwam głową,że nie.- Później stwierdziłem,że na serio jesteś nieźle pijana i zabrałem cię do pokoju. Oczywiście nasz Gospodarz zrobił taką wielką imprezę,że nawet gdybym ci dał całe opakowanie leków nasennych to i tak byś nie spała. I wtedy nas trochę poniosło.- uśmiechnął się łobuzersko.
- Mike nie żartuj sobie,tylko lepiej mów.
- Trochę się całowaliśmy i poszliśmy spać.
- Nieźle..- strzelam sobie face palma. Nigdy więcej nie wypije alkoholu.
- Spokojnie Bella była w gorszym stanie.
- Coś jeszcze?- spoglądam na niego. Już chyba nic mnie nie zaskoczy.
- No jeszcze wyznałaś mi miłość.
- Co zrobiłam?- wbijam wzrok w Niego. Przecież On dobrze wie,że od razu nie możemy być razem. Nie należę to dziewczyn,które są łatwie.. ( Nie wcale mi tu nie chodzi o Belle.. Ups.. Przepraszam Sister..) Nie pozwolę na to,abyśmy byli razem tu teraz już... Jeszcze po pijanemu. Mam nadzieje,że mnie zrozumie. Faktycznie czuje coś do Niego,ale jeszcze nie teraz. Musimy się bardziej poznać,przebywać razem. On mnie od samego początku pokochał,ale na związek musi poczekać.
- Mike,ale wiesz,że to było niekontrolowanie emocji..- patrzę na Jego trochę przygnębioną minę,ale chwilę później przyznaje mi rację dodając,że byłam kompletnie pijana i mnie rozumie. 
- Mike...- widzę jak zakłada na siebie T-shirt. Widzę,że się wkurzył. Liczył na to coś z mojej strony.
- Mike do cholery! - spoglądam na zamykanie się drzwi. Wyszedł. Z złym humorem opuścił moją sypialnie. Rzucam poduszką w drzwi wstając z łóżka wciągając na siebie luźny T-shirt,który przykrywał mi tyłek a następnie wyszłam na balkon. Na dworze było już tak ciepło,że prawie się rozpuszczałam jak lód. 
- Ej stary co ci!- widzę dwie postacie. Jedna,która wyglądała tak samo jak ten chłopak,który mnie kompletnie olał i wyszedł z pokoju a drugą osobą był Max.
- Daj mi spokój! Chce być sam.
- Co ty odpierdalasz. Wczoraj sam,dzisiaj od rana też. O co chodzi.- zatrzymuje się tuż przed nim bacznie się mu przyglądając,gdy nagle Mike unosi wzrok na mój balkon i się odwraca idąc w stronę mostku. Momentalnie Max odwraca głowę wbijając wzrok w moją postać,a Ja zsuwam się po szklanej barierce czując jak łzy lecą po moich policzkach.
- Hej Rose co jest..- widzę jak do pokoju wchodzi skacowana przyrodnia Siostra.
- To moja wina.- szepczę obejmując Blondynkę.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej i czołem!!
Jak tam u was? 
A jak rozdział?
Mi się osobiście podoba :)
Zapraszam do czytania!

WIDZIMY SIĘ ---> 26-28 LUTY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz