sobota, 17 grudnia 2016

Rozdział : 32

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
 Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. 
W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia,
 a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. 
Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. 
Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, 
jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? 





Trzydziesty pierwszy grudnia,czyli tak po prostu pospolity sylwester. Dzień,w którym ponad siedem miliarda ludzi dobrze się bawi świętując nowy rok. Dlaczego społeczeństwo nie może po prostu iść spać przed północą i wstać rano z świadomością,że jest nowy rok. W sumie komentuje to trochę nie kulturalnie,ale jestem cholernie zazdrosna o to,że to Ja Rose Evans przyszła Matka siedzę w apartamentowcu blisko parku Wenatchee National Forest. To właśnie tutaj mnie zabrał Max na Sylwestra robiąc niespodziankę. Jest naprawdę uroczo, dookoła śnieg, las i mnóstwo ludzi w takim małym miasteczku. Hotel jest położony na najwyższym szczycie,dzięki czemu mamy świetne widoki. Położyłam mokre stopy na płytki wychodząc spod prysznica. Resztę ciała owinęłam puszystym,turkusowym ręcznikiem. Uchyliłam lekko drzwi z powodu pary,którą wywołałam lejąc na siebie ciepłą wodę. Odkręciłam wodę w umywalce szczotkując zęby. Przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze widząc zmęczoną dwudziestolatkę. Nie wiem dlaczego,ale dalej żyję rozstaniem z Mikem. To naprawdę jest trudne przeżycie, kocha, zdradza i jeszcze zostawia mnie samą z dzieckiem w drodze. To trochę nie dorzeczne! Z całego serca nikomu nie życzę takiej sytuacji. Westchnęłam kończąc myć zęby odkładając szczoteczkę do kosmetyczki. Ściągnęłam z siebie ręcznik zakładając bieliznę a następnie prostą beżową sukienkę. Szczerze i w tajemnicy mówiąc znalazłam ją na przedziale dla kobiet w ciąży,ale nie przejmuje się tym skoro oczekuje dziecka. Zabrałam się za rajstopy, z którymi łatwiej poszło niż myślałam. Jednak uczesanie kłosa było gorze niż myślałam. Zaczęłam wymachiwać,obracać rękami i z wielkim trudem wyszło. Odwróciłam się dwa razy dookoła widząc dobrze zrobionego warkocza. Na oczy nałożyłam lekko złociste cienie i beżową pomadkę na usta. Wciągnęłam jeszcze ulubioną parę nie za wysokich szpilek,którą mam z Barcelony. Byłam gotowa. Otworzyłam na oścież drzwi słysząc jak Max się z kimś kłóci. Zrobiłam po cichu dwa kroki do przodu wychylając się za ścianą,która prowadziła z salonu do naszej sypialni. Widziałam Chłopaka ubranego w cudowny czarny garnitur. Z tyłu przynajmniej wyglądał bosko. Siedział na łożu a przed sobą miał laptopa. Szybko mogłam stwierdzić,że rozmawia z kimś i to na Skype. Słysząc głos drugiej osoby mogłam stwierdzić od razu kim był adresat.
- To Ja jestem ojcem tego dziecka!- krzyknął Mike.
- To dlaczego do jasnej cholery nie jesteś obok Rose?
- Wiesz dobrze dlaczego! Będziesz mi to ciągle wypominać?! Wiesz dobrze,że kiedy Ann przyjechała,bo dalej mnie kochała. Nie mogłem jej zostawić, w sumie nie muszę ci się tłumaczyć! Nie mamy dwunastu lat,ale Rose wie,że będę przy Niej. Mam zamiar przyjechać w Styczniu do Seattle.
- Nie musisz, nie potrzebuje Ciebie,a zapomniałem Ci powiedzieć. Oświadczyłem się jej.
- Co zrobiłeś?! Kiedy!?
- Dokładnie tydzień temu.- prychnął.
- W Wigilię?! Serio?!
- Dzięki za gratulacje, przekaże Rose.
- Ty cholerny Dupku! Zrobiłeś to tylko,dlatego żeby odegrać się na mnie. Nie kochasz jej przecież! Powiedziałeś,że czułeś do Niej coś i zostawiasz ją dla mnie! Zabije cię słyszysz Henley!
- Przestań dramatyzować i wszystko jest kłamstwem. Kocham ją i będę ją kochać. Dzięki mnie jej dziecko będzie miało szczęśliwą rodzinę,a to ty jesteś dupkiem,że ją zostawiłeś.
- Nie mogę w to uwierzyć, jeszcze się zgodziła?
- Bez żadnego namysłu, rzuciła się we mnie jak lew na mięso.- lekko uśmiechnęłam się słysząc te porównanie.
- Nie chce mi się już gadać. Na razie Max, Szczęśliwego Nowego Roku.- dodał,a Brunet nacisnął czerwoną słuchawkę.
- To wszystko prawda?- rozsunęłam bardziej przesuwane drzwi wchodząc do środka. Max odwrócił się spoglądając raz na moje zdziwienie wymalowane na twarzy i na moje ciało podnosząc kąciki ust.
- Rose.- szepnął wyciągając do mnie rękę.- Wyglądasz pięknie wiesz? Oczywiście,że nie.- posadził mnie na swoim kolanie.- To co Mike powiedział było nie prawdą, kocham cię i to z całego serca, nie ładnie tak podsłuchiwać.- dodał składając mokre pocałunki na mojej odkrytej szyi.
- Masz rację, przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać, chodź bo się spóźnimy.- dodał wstając razem ze mną. Chwycił moją dłoń prowadząc nas do salonu i następnie do drzwi. Po drodze zgasił dookoła światła i założył na siebie marynarkę,która była dopasowana do garnituru.



Weszliśmy na salę balową,która była umiejscowiona w naszym hotelu. Wszyscy goście zebrani trzymali w swoich rękach szampana rozmawiając. Spokojna muzyka jaką grał zespół uspokajała mnie od środka widząc tłumy pijące. Na wielkim zegarze pokazywano godzinę 23.51. Dokładnie za dziewięć minut wszyscy będą szaleć ze szczęścia krzycząc Szczęśliwweeego Noweegoo Roku!
- Zatańczysz?- odwróciłam głowę widząc uśmiech mojego Narzeczonego.
- Z tobą zawsze.- dodałam idąc w kierunku parkietu. Chwyciłam Jego dłoń kołysząc się do spokojnej melodii,przy której mogłabym prawie zasnąć. Ułożyłam swoją głowę na Maxa prawym ramieniu dalej się bujając w tłumie. Cieszyłam się bardzo,że to właśnie ten sylwester spędzam z Nim. Jest naprawdę świetnie i romantycznie. Poczułam jak Chłopak mnie obraca dwa razy i z powrotem łączy nas w tą samą pozycję.
- Rose co się dzieje?
- Wszystko okej.- odparłam.
- Przecież widzę.- zatrzymał się podnosząc mój podbródek aby złożyć pocałunek.
- Myślę o tej rozmowie z Mikem.
- Przestań..Wiesz,że to nic nie zmieni. On jest w NY my tutaj, On jest z Ann a Ty ze mną.- dodał kiedy ludzie zaczęli odliczać.
- Szczęśliwego Nowego Roku Rose.- szepnął do ucha kiedy wszyscy dookoła zaczęli krzyczeć i składać sobie życzenia.
- Szczęśliwego Nowego Roku Max.- wbiłam mu się w usta kładąc swoje dłonie na Jego rozgrzanych policzkach.- Kocham cię.- dodałam przerywając namiętność,aby spojrzeć w Jego brązowe oczy.







Sek­ret szczęścia, a przy­naj­mniej spo­koju, leży w tym, żeby wyeli­mino­wać ro­man­tyczną miłość z życia, bo to ona spra­wia, że człowiek cier­pi. Tak żyje się spo­koj­niej i le­piej się ba­wi, za­pew­niam cię. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej!

Kurdę trochę krótki, ale z powodu tych świąt,które są za TYDZIEŃ!!!! 😞
Mam naprawdę mało czasu,żeby coś napisać.

Ale pojawił się!😍😍




NEXT----> ROZDZIAŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE 23.12.2016!!! BĘDZIE DODANY!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz